Obsztorcowałam go jak należy, uspokoiłam rozhisteryzowaną Anię, zawloklam rozhisteryzowanego Matju do łóżka i położyłam się obok niego, modląc sie po cichu żeby przestał wyć, zanim pęknie mi bębenek w lewym uchu.
Uspokoił się i przystąpił do swojego zwykłego kręcenio-kopanio-wiercenio-szczypania. Nagle spod kołdry wydobył się się swąd, zaprawdę powiadam wam, gorszy niż smród bagiennego gazu.
Ja: O matko a co to tak śmierdzi? Synu, puściłeś bąka!
Matju [śmiertelnie poważnie]: To zapach mojego smutku. To dlatego, że nikt mi dziś nie przeczytał bajki.
;)
2 komentarze:
hahahahahahahahahahahahhahah
HAAHAHAHAAHAAHAAAAAHHAAAAAHAHAHAHAA :)))))))))))))))
Prześlij komentarz