Wczoraj zrobiłam powtórkę - kaszobudyń jaglany z jabłkiem - i Ania pluła dalej niż widziała. Klęska.
Dziś natomiast zaserwowałam jej ziemniaka z marchewką (gotowane na parze, tylko takie warzywa IMO mają smak) i... sukces! Pożarła całą porcję, dzioba otwierała z ochotą i mamlała: "mniaaam jaaaam miaaam". Mam nadzieję że jutro będzie równie miło.
Dziś trzecie urodziny Zuzi. I kolejny sukces - Zuza zupełnie samodzielnie udała się do toalety, skorzystała, i tylko zawołała nas na pomoc do obsługi papieru toaletowego :) Oby taki stan się utrwalił, bo nocnik bywa czasem kłopotliwy.
Aha, mamy już drugi ząb, kolejne w drodze. Ania cierpi, rozpaczliwie gryzie wszystko co ma w zasięgu ręki i płacze. Praktycznie zamieszkała na mnie, wreszcie mam szansę się wyżyć chustowo :) Zmieniam tylko szmaty i wiązania - przód, bok, plecy. W użyciu jest również Manduca. Całkiem całkiem, chusta to wprawdzie nie jest (jestem szmacianym ortodoksem), ale nosić się da wygodnie. Jak już się człowiek połapie w tych klamerkach, sprzączkach i paskach, rzecz jasna.
2 komentarze:
Gratulacje dla panny Zuzi i to podwójne :)
p.s. nie wiedziałam,że mamy córeczki tak zbliżone wiekiem, mój Ewik trzecie urodziny świętuje jutro :)
O, wszystkiego najlepszego!!! :)
Prześlij komentarz