Ania z homo habilis (znaczy człowieczka zręcznego, czyli włażącego wszędzie i rozkładajączego wszystko na części pierwsze) przekształca się pomału w homo erectus (czyli człowieczka, jak sama nazwa wskazuje;), wyprostowanego). Już od zeszłej soboty staje na nogi, przytrzymując się kanapy, łóżeczka, czy czego tam jeszcze.
Niestety nie jest jeszcze sapiens (rozumku ma akurat tyle co pithecanthropus ;) ale nie tracę nadziei, że kiedyś to nastąpi :)
Zdziwiona jestem cała, bo Zuzia w jej wieku nie myślała nawet o wstawaniu, pierwszy raz na nogi dźwignęła się, mając jakieś 15 miesięcy. Teściowa twierdzi, że Anka jest taka sprawna dzięki naturalnemu karmieniu. Kto wie, może coś w tym jest.
Zuza odkryła uroki huśtawki zrobionej z chusty. Buja sie całymi dniami jak małpa na gałęzi. Aktualnie miętosi konopie, co im tylko na zdrowie wyjdzie, może staną się mniej dechowate.
Ania niefrasobliwie podchodzi do bujającej się Zuzy, a Zuza niefrasobliwie co i raz sprzedaje jej porządnego, rozbujanego kopa. Takie tam siostrzane czułości.
Właśnie przed chwilą Zuzia na huśtawce gruchała zachęcająco do Ani, bawiącej się w łazience:
"Andzia, chodź tutaj do mnie, kopnę cię!"
1 komentarz:
Patrz, a ja się zastanawiałam, czemu Kacper woła Kubę "chodź brat, zobacz, co zbudowałem" po czym z wredną satysfakcją chowa mu obiekt westchnień na górną półkę, budząc tym samym demona ryku i wrzasku. To chyba taka forma miłości wśród rodzeństwa:)
Prześlij komentarz