środa, 20 maja 2009

Sposób na pasibrzucha...

Znowu będzie o żarciu :)
Kto nas zna, wie, że Zuza ma apetyt. Ale to co ostatnio wyprawia, trudno podciągnąć pod słowo "apetyt".
W poniedziałek rano wyciągałam z lodówki komponenty do śniadania. I się zorientowałam, że brakuje około 1/3 kostki masła. Za to faktura tego co zostało wzbogaciła się o tajemnicze ślady zębów...
We wtorek rano, kiedy zawlokłam moje zwłoki do kuchni (Anka mnie budzi o zupełnie niehumanitarnej porze i wstając, bardziej przypominam zombie niż człowieka), na stole zastałam rozpakowaną kostkę margaryny Kasia, częściowo pożartą, z wbitym nożem, widelcem i łyżeczką.
Wczoraj, podczas sąsiedzkiego spotkania Zuzia zachowywała dziwny umiar w konsumpcji. Tajemnicę wyjasniła sąsiadka, która obserwowała zachowanie Zuzi kiedy wychodziłam z pokoju. Otóż, moje sprytne dziecko, jak tylko matka znikała z horyzontu, rzucało się na stół i porywało ciastko. Kiedy słyszała, że wracam do pokoju, natychmiast chowała się za rozstawioną w pokoju suszarką z praniem i szybko rozprawiała się ze zdobyczą...
Nie wspominam już o drobiazgach, na przykład o tym jak to Zuzia wpadając z wizytą do sąsiadki (koleżanka Marysia ma 2,5 roku) od razu wyżera wszelkie pozostałości jedzenia - resztkę frytek z talerza, resztkę serka, dopije pół kubka mleka, któremu Marysia nie dała rady... Dziś dzieciaki zażyczyły sobie kakao; zrobiłam 3 kubki - w tym jeden dla Zuzi. Zuza wypiła duszkiem swoją porcję oraz dwie pozostałe, ledwie napoczęte, bo w ferworze zabawy pozostałym przeszła ochota na kakao. Kubki, dodam, pojmności 0,33l.
Gdybym nie znała swojego dziecka, bałabym się, ze to jakaś choroba. Ale znam i dziwnie jestem spokojna o stan jej zdrowia ;) Za nic na świecie nie da się jej zmusić, zeby zjadła brokuła czy kalafiora. Nie przełknie razowego chleba. Nie przepada za wędliną. W kaszy tylko grzebie łyżką. Przykłady mozna mnożyć. To nie choroba. Po prostu przeraźliwe, nieposkromione ŁAKOMSTWO :)
Się dziecko wdało w rodziców, no!

2 komentarze:

Marta pisze...

She reminds me of me. I've been known to eat butter with a spoon while my overjoyed grandma applauded. That was the last happy summer of my childhood. When I came back from vacation, my mother first cried a little and then put me on a diet. Did I mention I was 7?
Since then, I've had many happy summers away from my mother. As far away as I could.
Thank God poor kid has a mother with a sense of humor, and well balanced, last time I checked. :)

Cuilwen pisze...

Darling, ja Zuzi też nieco ograniczam zapędy kulinarne ;) Pomijając aspekt estetyczny, ona po prostu przestaje sie mieścić w ubrania ;) No i boję się co z nią zrobią dzieci w przedszkolu. Dzieci w wieku przedszkolnym to potwory istne.
A masło łyżeczką to ja cały czas wyjadam;)