Trwało to wszystko ułamki sekund, ale prawie mnie ścięło z nóg, zanim dowiedziałam się że z Zuzą wszystko OK i nie o dziecinke tu chodzi tylko o MYSZ... W kuchni na blacie buszowała sobie mała szara myszka :)
Myślałam, że się przewrócę :)
Jak tylko doszłam do siebie, przystąpiliśmy do polowania na nieproszonego gościa. Zaczaiłam się na mysz z plastikową miską w ręku, a małżonek stopniowo odcinał jej drogę ucieczki za pomocą deski do krojenia. Mysz była diablo szybka, ale udało się nam ją zastopować, kiedy wpadła do zlewu. Chcialiśmy ją humanitarnie wyrzucić na dwór, bo wygladała całkiem niewinnie i sympatycznie, ale niestety, podczas operacji mającej na celu odwrócenie miski i zabezpieczenie jej od góry deską do krojenia, mysz podjęła próbę ucieczki i, ten tego... straciła życie. Bardzo mi było przykro, to było zupełnie niechcący.
Po tych cięzkich przejściach już kompletnie nie mogłam zasnąć :)
I tak sobie myślałam - może trzeba było zaczekac do północy i z nią pogadać, może by sama sobie poszła? ;)
4 komentarze:
oj...znam te klimaty myszowe,u nas w domu to norma:)żal zwierzątek...ale kurcze nie ma wyjścia:(Na dodatek mamy kunę na strychu także jest gicio:)Zauważyłam,że śpisz z Anią,,,ja z moją Gabrysią...zaczyna mi to przeszkadzać...chciałabym by spała w swoim łóżeczku,ale zawsze kończy się płaczem,a ja jestem miękka...masz może jakiś patent,jak zamierzasz to w przyszłości rozwiązać?
Zamierzam poczekać aż: 1. będzie na tyle kumata, żeby rozumieć cokolwiek i będę jej przemawiac do rozumu albo 2. będę miała na tyle dośc spania z nią, że będę bardzo zdeterminowana :)
Zamierzam najpierw kłaść ją spać na dzienne drzemki w osobnym łóżku (nie mamy łóżeczka, Anka od razu sie przeniesie do dorosłego łóżka).
Jak zaakceptuje łóżko (powinno pójść bez problemu bo i tak w dzień śpi sama) to zacznę ją tam usypiać na noc. I tyle :) Nie przewiduję problemów, bo Ania nie zasypia sama, więc podejrzewam, że wszystko jej jedno gdzie śpi.
W sumie to mnie nie przeszkadza współspanie, dzięki temu moge normalnie funkcjonować, bo Anka nadal je w nocy z 5 razy, gdybym miała wstawać do niej tyle razy to chybabym osiwiała. Za jakie pół roku będę ją odstawiać, może wtedy będzie spała lepiej i separacja łóżkowa nabierze wtedy sensu.
No ja zaczęłam odstawianie do łóżeczka...nie jest lekko...ech...ale nic na siłę robić nie będę...nie jej kosztem
ech, ja nie znałam tego a teraz uch :/ po perypetiach szpitalno-chorobowych nasz dom stanął lekko na głowie. zuza się wprowadziła do naszego łoża małżeńskiego i ani myśli z niego wyjść. w dodatku szuka mnie jak się nieco oddale i potrafi trzymać przez sen za rękę. kosmos
Prześlij komentarz