sobota, 25 grudnia 2010

I znowu kusząca Kanada

Tytuł Fiedlera przychodzi mi na myśl, mimo, że nie "znowu" a pierwszy i, prawdopodobnie ostatni, raz. Otóż, wyjeżdżam na cały tydzień do Kanady odwiedzić moich best friendów :)
I to zupełnie SAMA. Będę bez dzieci po raz pierwszy, odkąd zaszłam w pierwszą ciążę, czyli od prawie 6 lat. To cud, w który uwierzę naprawdę dopiero, kiedy zasiądę w samolocie :)
Od trzech dni nie bardzo mogę skupić się na czymkolwiek, denerwuję się czy aby sobie na pewno poradzę. Do tej pory zawsze latałam z mężem, i to tylko na krótkie trasy. Małżonek załatwiał wszelkie formalności, czuwał nad logistyką, a ja w charakterze łaskawej księżniczki mogłam się skupić na przyjemnościach podróży. Teraz będę sama i to w obcym kraju i w obcym języku :)
Mąż twierdzi, że na lotnisku trudno się zgubić, ale co on tam wie, lata co kilkanaście dni po całym świecie i dla niego podróż samolotem to po prostu przemieszczenie się z punktu A do punktu B, dla mnie natomiast taka daleka podróż to przygoda życia :)


1 komentarz:

coralie pisze...

super! zazdroszczę wielce, ale powiem że sama jeszcze nie latałam i mam opory spore. i także słyszałam, że ciężko się zgubić ale ale... ;) trzymam kciuki za udaną i szczęśliwą podróż :)