czwartek, 21 lutego 2013

Lete

W szóstej klasie podstawówki mialam pierwszy wypadek. Potrącił mnie motocykl. Nie było tragicznie, skończyło sie na tygodniu w szpitalu. Najciekawszy był wstrząs mózgu i kilkudniowy zanik pamięci krótkotrwałej. Wiedziałam jak się nazywam. Do której szkoły chodzę. Poznawałam rodzinę i koleżanki. Ale za nic w swiecie nie umiałam sobie przypomnieć jak doszło do wypadku. Co robiłam dzień wcześniej. Co jadłam na śniadanie. Po co w ogóle wychodziłam na ulicę. Biała plama.
Przeszło, ale od tamtej pory moja niegdys doskonała pamięć nie funkcjonuje tak, jak dawniej.
I jest coraz gorzej, pewnie z przemęczenia. Zapominam o płaceniu rachunków. O terminach wizyt u lekarza. (Tydzień temu pojechałam do lekarza na Mokotów. Godzinka w jedną stronę. Okazało sie, że dzień i godzina się zgadzały, ale tydzień nie.) O spotkaniach w szkole. O imprezach w przedszkolu.
Wczoraj wykazałam się szczególnym przypadkiem skretynienia i to dwukrotnie. Zaprowadziłam dzieci do szkoły, zamiast do znajomego, który miał je zawieźć samochodem, razem ze swoją córką. Znajomy czekał, jeździł i nas szukał po okolicy aż w koncu spóźnił się do pracy a jego córka do szkoły. Powiedziałabym, że mi głupio, ale to byłoby niedopowiedzenie.
Kilka godzin później ubrałam szarpiącego sie Kluska i powlokłam sie przez zaspy odebrać dzieci ze szkoły. Kiedy już stałam przed szkolna bramą, zadzwonił telefon. Mama zuzinego kolegi z klasy zadzwoniła, że właśnie ich odebrała i juz wychodzą... Wróciłyśmy razem, ja ze spuszczoną głową, czując sie jak ostatni debil.
Jestem pewna, że ktoś mnie uprzedził gdzie powinnam iść, kto w danym dniu odbiera dzieci i które (zmieniamy się). Najprawdopodobniej zapomniałam. Zasługuję w pełni na te spojrzenia, pełne politowania i podskórnej pretensji. Moja bardzo wielka wina i jeszcze wiekszy wstyd.
Szczerze mówiąc, nie wiem co z tym zrobić. Co jest przyczyną takiego stanu rzeczy? Siedmioletnie niewyspanie, choroba, z którą mam nieprzyjemnośc się zmagać, czy leki, które muszę brać, a które, między innymi, powodują rozkojarzenie i kłopoty z pamięcią? W sumie, czy to ważne...
Na razie zakupiłam na Allegro gigantyczny planner roczny, zamierzam go powiesić na ścianie i wpisywać do niego każdą, nawet najdrobniejszą, rzecz do zapamiętania (Kaś, dziekuję za radę! :*).
Jeśli to nie pomoże, to nie wiem. Obawiam się, że będę musiała żyć jak warzywko, nieświadome tego, co się wokół niego dzieje.


W marchewkowym stanie jest najlepiej mi.

9 komentarzy:

Małgorzatka pisze...

nieźle! ja mam natręctwo pamiętania o wszystkim, codziennie sprawdam w jakim dniu o danej godzinie co mam zrobić i tak dalej,ciąglemyślę o tym co mam zrobić,byleby się nie potknąć. to też jest wkurzające.

Cuilwen pisze...

Ale nie musisz świecić oczami ;) Jak usłyszałam "Pani Ewo, jest pani zapisana na przyszły tydzien, nie na ten" to chciałam zapaść sie pod ziemię.

Kajka pisze...

Właśnie chciałam ci powiedzieć, że masz kalendarz sobie zakupić. Może być mały, byle stojący i z dużą ilością miejsca na wpisy. Ja od roku się takowym posiłkuję i przynajmniej o lekarzach nie zapominam, bo w pracy ... szkoda gadać. Co chwilkę święcę oczętami i udaję idiotkę. Aaaa, i przypominacz w komórce też dobrze działa. Bo jak nie masz plannera przy sobie to wstukasz i przynajmniej gdzieś jest jakiś ślad.

the light princess pisze...

Słońce, olej to. Nikt z tych ludzi przed którymi się wstydzisz nie jest w twojej sytuacji. Oni też prawdopodobnie zapominaliby o tych rzeczach gdyby ich umysły byly tak przytoczone jak Twój. .. każdemu sie zdarza, nie przejmuj sie tak.
Taki kalendarz to świetny pomysł tylko ja bym pewnie zapominala do niego wpisywać te rzeczy:P

Cuilwen pisze...

Dzięki :)
No właśnie, mam nadzieję, że nie będę zapominać. Mam sobie wyrobić odruch zapisywania.
Muszę się postarać nad tym zapanować, bo mam poczucie kompletnego braku kontroli nad czymkolwiek. Na tym tle miewam ataki paniki, wczoraj cały dzien przepłakałam w kącie. Wydaje mi sie, że się rozpadam.

kaszka pisze...

a najgorsze w tym wszystkim jest to samobiczowanie. wiesz co? powiem z mojego podwórka i kontaktów z ludźmi dookoła mnie. ludzie zapominają! o rzeczach ważnych, mniej ważnych i nie świecą oczami. mają być może chwilowy dyskomfort, powiedzą przepraszam i jest git. bo to tylko życie, takie chujowe, nieperfekcyjne i nie ma co sobie do niego jeszcze dokładać. także głowa do góry, kalendarz na ścianę i jak się uda nie zapomnieć o czymś to robimy imprezę :D

Cuilwen pisze...

:*

Unknown pisze...

Ewuniu spokojnie... nie zapominasz tego z własnego lenistwa czy niedbalstwa tylko w wyniku choroby...a to już duża różnica.Pomysł z kalendarzem jest świetny :) Pozdrawiam serdecznie :*

Cuilwen pisze...

Dziekuję :)