poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Las o poranku

Odstawiłam rano Średnią do przedszkola i na myśl o powrocie do domu ścierpła mi skóra. Nie nie nie i jeszcze raz nie, trzeba gdzieś pójść i czymś się zająć. Zabrałam więc Kluska do Lasu Bródnowskiego. Kilka przystanków autobusem ode mnie. 
Młody jest autobusowym histerykiem, ale jakoś przeżył. Wysiedliśmy i po krótkim spacerze trafiliśmy na polankę z placem zabaw.
Myślałam optymistycznie, że dzieciak będzie miał frajdę na tych wszystkich drewnianych konstrukcjach, ale gdzie tam. Biegał między nimi jak wariat.




Zmęczył się i zrobił sobie przerwę na ławce.


A potem uciekł prosto w las. Biegł na przełaj, ogladając się i zaśmiewając do rozpuku. Za nim galopowałam ja z wózkiem i wywieszonym jezykiem, co i raz pokrzykując, żeby się zatrzymał.
I co? I uciekał dalej aż wyrąbał się jak długi. Prosto w pokrzywy. Miał bąble na rękach, nogach:


i nawet na twarzy, ale jak widać, nie zepsuło mu to humoru.


 Następnie znalazł kałużę i oczywiście w nią wlazł. Jakieś pięć razy. Usyfił sobie nogi, spojrzał na nie i powiedział "OJEEEJ! mamaaaaa!!!!" Po czym się rzewnie rozpłakał.


 Odskrobany z błota i wsadzony do wózka, po dziesięciu minutach zasnął. Mogłam sobie spacerować po lesie w dowolnym kierunku. Chodzilam przez godzinę, z zachwytem chłonąc takie okoliczności przyrody i wymieniając uśmiechy z licznymi biegaczami (może i ja bym pobiegała...).


Doszlam aż do Ikei w Markach, potem wróciłam i Kluś się obudził. Zabrałam go na obiad do CH Targówek, gdzie bawił się znacznie lepiej niż w lesie (miejskie dziecko, wstyd i hańba ;) )


Jutro powtórka :) Od siedzenia w domu dostaję szajby, pójdę gdziekolwiek, żeby tylko wyjść.

7 komentarzy:

Natalijka pisze...

wychodź koniecznie! ja też się czuję o wiele lepiej z moimi poza domem- a i oni, z większą ilością atrakcji, bardziej ludzcy :) no i trzeba korzystać póki aura sprzyja długiemu włóczęgostwu!

Cuilwen pisze...

Otóż to :)

Małgorzatka pisze...

małż bierze dzieci do lasu co 2 dzień praktycznie,one tam siedzą godzinami a za taki plac to chyba by się dały pociać ;d
pięknie tam macie!!! Matt śmiszny :D

Małgorzatka pisze...

ale my mamy las 10min pieszo;P

Małgorzatka pisze...

a mi się nie chce tam dupy ruszyć:>

Cuilwen pisze...

Bo to tak jest... Wasz las lepszy, bo prawdziwy, nasz to taka trochę lipa, ale dobrze że w ogóle coś.
Ode mnie 5 przystanków autobusem, albo baaaardzo długi spacer i jeden przystanek. Chodzilam tam jak Zu była malutka, ona spała w wózku a ja cieszyłam sie spokojem.
Teraz z dziećmi to bym nie dala sama rady, są za małe, Mateusza nie można spuścić z oka nawet na moment bo znika, Ania ma bez przerwy jakis problem, a to jeść a to pić, a to siku albo ktos jej coś zrobi albo nie zrobi. Zuza najlepsza z nich wszystkich, mozna puscić na plac, usiąść i książke czytać.

spektrum koloru pisze...

kiedys mialam las na koncu osiedla. teraz mieszkam sporo dalej i musze w koncu sie zebrac z nimi do tego lasu. i tak latem jezdzimy na grzyby zupelnie za miasto. wiec jesli masz jak to korzystaj :)