piątek, 6 lutego 2015

Kto nie ma w głowie, część 2

Dziś już na pewno o niczym nie zapomniałam. Na sto procent. Zu jest chora, więc została w domu. Ania poszła do szkoły z Sąsiadką, Matju pojechał do przedszkola z Tatą. Zasiadłam do pracy.
Dzwoni telefon. Patrzę: przedszkole. Omójboże co się stało (mikrozawał ze stresu, nerwowa jestem)...

Ciocia Kasia: Dzień dobry, dziś mamy bal karnawałowy a Mateusz nie ma przebrania, siedzi taki smutny, nie wiem co mam mu powiedzieć...
Ja: O KU... eee... cholera jasna! Zaraz przyniosę strój, zapomniałam! Dziękuję! Przepraszam!

Bal. Bal karnawałowy, psiajegomać. Zapisałam sobie na kartce na ścianie. Zapisałam sobie w kalendarzu w komórce. Zapisałam sobie w notesiku z tygodniową rozpiską rzeczy do zrobienia. I zapomniałam.

Nauczona doświadczeniem sprzed dwóch dni, zapakowałam strój i powiesiłam na klamce drzwi wejściowych. Ubrałam się i wyszłam. Doszłam do ulicy. Wróciłam po zapomniany strój... Ratunku.

W końcu dostarczyłam przesyłkę gdzie trzeba, weszłam do domu, rozebrałam się i popatrzyłam w lustro.

Ja: Kochany mózgu, czy mógłbyś funkcjonować nieco sprawniej?
Mój mózg: Pieprz się.

Kiedy gdzieś idę, w lustrze w windzie sprawdzam czy mam na sobie spodnie. To nie przesada, tylko uzasadniona ostrożność... Mogłabym wyjść w dezabilu i zorientować się dopiero w sklepie.


10 komentarzy:

Kajka pisze...

Kocham Cię, wiesz? Ja notorycznie zapominam o wizytach lekarskich dzieci albo idę dzień później. Pocieszające, że nie jestem sama.

Cuilwen pisze...

To straszne jest... Galaretka zamiast mózgu ;)

MF pisze...

taaa...10 sposobow na szczesliwe zycie

Cuilwen pisze...

To wszystko dlatego, że z tych dziesięciu zrealizowałam tylko jeden ;)

Mama Misi i Lucusia pisze...

taaa...skąd ja to znam. Idę kiedyś po Młodego do szkoły i patrzę zadziwiona, że wszystkie dzieci jakieś takie ładne, w białych koszulinkach. Mój wychodzi z klasy, wściekły, z ponura miną w koszulce w niebiesko-żółte pasy, w wytartych dresach. I wrzeszczy na mnie: "O tak mi kazałaś świętować święto narodowe!" Pamiętałam, trzy dni wcześniej...

Cuilwen pisze...

O tak, ileż razy przyodziałam dziecięta w beleco i wypchnęłam do szkoły a potem się okazywalo, że występ/święto/zdjęcia/cholera wie co jeszcze.
A jakie wyrzuty sumienia potem miewam. O rajusiu. Jestem najgorszą matką na świecie.

Kaja pisze...

HAHAHAHAHAHAHAHHAHAHAHAHAHAHHA :D

Unknown pisze...

Cholerny karnawal

Mama Misi i Lucusia pisze...

Powinnaś napisać cholerny(a) a następnie wolne miejsce na: karnawał, święto takie, święto śmakie, dzień królika, konika, pasikonika i co tam jeszcze ktoś zapragnie. Jak Młody uczęszczał do swojego pierwszego przedszkola po pierwszym roku mieliśmy ciuchy w różnych kolorach na: dzień misia, dzień ziemi, dzień żółty, czerwony, biały, kolorowy. A obecnie jestem najgorszą matką na świecie, czym odbieram Ewie palmę pierwszeństwa (nie kumam jakim prawem to ty masz być najgorsza?!). Gazety na jutro do szkoły? "Prosze Pani nie mam gazet, bo mama nie kupuje gazet. Nie będzie utrzymywać miernych dziennikarzy" Opakowania po słodyczach- "Proszę Pani nie mam, mama nie utrzymuje koncernów spożywczych, nie kupujemy słodyczy".

Cuilwen pisze...

Moja droga, chylę czoła. Jesteś doskonałą matką, co widać po Lucjanie :D szacun :D