"50 shades of Grey"
Do Greya mam słabość z powodów emocjonalnych tudzież osobistych (bardzo się wzruszyłam przy czytaniu z przyczyn zupełnie innych niż zamierzone przez autorkę), ale nie twierdzę, że to dobre książki. Wręcz przeciwnie: są tragicznie źle napisane :D I dzięki temu bardzo zabawne. Przeczytałam trzy części, czwartej nie dałam rady, ale nie muszę - Paweł Opydo ze Złych Książek zrobił to za mnie i wyhaczył wszystko co warto zauważyć.
Chwilami płakam ze śmiechu. W tłumaczeniu te perełki są jeszcze zabawniejsze niż w oryginale ;)
Część pierwsza. Odbieranie telefonu kroczem i wacek niedający spokoju :D
Część druga: Lubisz ser? Oraz o fedrowaniu na całego.
Część trzecia: Jak rozpoznać dobrą kobietę? O kroczu konającym z głodu. (Christian ewidentnie ma wielofunkcyjne krocze, odbiera nim telefony, patrzy oraz je ;) )
Część czwarta: penis budzi się do życia i wkłada Przeklęty Kondom. Oraz odbiera maile. :D
Aż szkoda że to koniec ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz