czwartek, 4 lutego 2016

Z cyklu "Zagadki Wszechświata"

Matju w normalny dzień (czyli wtedy kiedy moglibyśmy pospać co najmniej do 6.30) oraz w weekendy (gdy moglibyśmy pospać jeszcze dłużej):
5:00 - 5:30: Mamooo, wstań! Chcę bajki, chcę jeść, daj mi coś słodkiego. Nie chcę śpić, wyśpiłem się już! Jest dzień! Nie wolno śpić! (Nie szkodzi, że za oknem ciemno jak w dupie, dzień jest wtedy, kiedy Matju ogłasza, że jest dzień. Howgh.)

Matju w dzień, kiedy trzeba wstać szczególnie rano, żeby gdzieś zdążyć:
Śpi jak zabity, nie reagując na zapalone światło, głośne rozmowy i pokrzykiwania, stukanie talerzy i garnków, radio EskaRock na pełny zychel, piszczące siostry wbiegające do pokoju i z niego wybiegające z wdziękiem stada nosorożców, oraz moje nieśmiałe próby obudzenia go.
Obudzony - jest mniej więcej tak responsywny jak zombie oraz wyje jak banshee.
Za każdym razem.


2 komentarze:

Ka pisze...

Znam ten fenomen.
Moze wszystkie dzieci tak maja?
Moja w kazdym razie tak, choc na szczescie nie wstaje o piatej (ale szosta tez sie czasami przytrafi)
Zawsze podejrzewalam, ze to jakis wewnetrzny radar, ktory uruchamia alarm, gdy w mieszkaniu nie slychac odglosow porannej powszedniej krzataniny.

W dni wolne, urlop - jest to straszne... ja zupelnie nie jestem rannym ptaszkiem.

Rada jest tylko jedna: musisz wstawac o 4:30, budzic dziewczyny i robic jak najwiecej halasu. Wtedy Matju sie wyspi... :))))

Cuilwen pisze...

Hahahahahahaha, nie wiem czy jestem zdolna do takiego poświęcenia :D Sama bym się wolała wyspać ;)

Z moich dzieci tylko Średnia śpi jak człowiek. Ona jako jedyna, w czasach swego niemowlęctwa, nie wstawała w nocy na zabawę. Budziła się co godzina- dwie na jedzenie, ale natychmiast po zjedzeniu zasypiała z powrotem, za co bardzo ją kochałam i byłam jej szczególnie wdzięczna ;) Teraz jako jedyna potrafi iśc spać o 20.00 i spać do 8.00 rano. Moja kochana córeczka :D