Zastanawiające... Wszystkie moje dzieci uważają założenie rodziny i rozmnażanie się za coś absolutnie pewnego i niepodlegającego dyskusji. Ania do tego chce zostać przedszkolanką i na widok niemowlaka zawsze robi dziubek i ćwierka "och jaki on słooooooodkiiiii". Że dziewczynki, to jeszcze od biedy rozumiem, ale Matju?
Wczoraj zasypiał, leżałam obok, on coś opowiadał. Słuchałam jednym uchem i wypuszczałam drugim, sama trochę przysypiając, aż nagle padło: "...wtedy, kiedy będę tatą i będę miał własne dzieci. I będę wujkiem bo Zuzia i Ania też będą miały swoje dzieci.". Ocknęłam się natychmiast. Może coś ze mną nie tak, ale tego rodzaju rozważania w ustach czterolatka przyprawiają mnie o gęsią skórkę. Czy nie powinien przypadkiem opowiadać, że zostanie strażakiem, pilotem albo kosmonautą i wokół takich założeń snuć narrację?
A może po prostu jest realistą.
Na wszelki wypadek dałam mu buziaka w nos i dyskretnie zmieniłam temat.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz