środa, 18 maja 2011

Brzuszasty update

Młody nieco się uspokoił, kopie jakby oszczędniej. Spędził kilkanaście dni głową do góry, przedwczoraj wrócił do pierwotnej i najwłaściwszej wewnętrznym dzieciom pozycji głową w dół, plecami do frontu; skutkiem czego jego ciężar wygina mi kręgosłup i bardzo utrudnia schylanie :)
To już prawie trzeci trymestr, maluch w zasadzie tylko rośnie. Dla mnie najtrudniejszy okres każdej ciąży, nie tylko ze względu na ogólną słoniowatość, zmęczenie i utrudnienia w codziennym życiu, ale przede wszystkim ze względu na konieczność hamowania nadmiernego apetytu. Tortura :) Zapotrzebowanie na kalorie w ostatnich tygodniach robi się szaleńcze. O ile przez pierwsze sześć miesięcy lekceważę słodycze, a wręcz mnie od nich odrzuca, o tyle przez ostatnie trzy mogłabym żyć czekoladą, batonikami, lodami, pączkami i tak dalej. A to, niestety, niebezpieczne. Moje dzieci z natury są bardzo duże, zwiększona podaż węglowodanów spowodowałaby wyhodowanie mikrosłoniątka jak Zuzia - ponad 4 kilo. Takie kluski rodzi się ciężko i boleśnie, z narażeniem zdrowia swojego i ich (Zuzia miała po porodzie pęknięty obojczyk, i dzięki Bogu, że tylko tyle). Plus oczywiście duże dziecko = ryzyko cukrzycy. Apage.

Nadal męczą mnie krwawienia z nosa i silne skurcze. Najgorzej jest, kiedy się zdenerwuję, a to ostatnio u mnie częste :/ Jestem niespokojna, roztrzęsiona, rozkojarzona. Wyjątkowo trudno mi opanować napady złości; z byle powodu albo i bez powodu wybucham jak bomba wodorowa. Potrzebuję spokojności z zewnątrz, bo we mnie nie ma jej ani grama. 

Dokumentacja fotograficzna:
Brzuchaty profil, 28tc. 

I przód. Mój i Ani :)


Zdjęć powyżej szyi (mojej) nie zamieszczam na razie, bo widok mojej twarzy chwilowo budzi mą żywiołową niechęć ;)

Przypomniałam sobie jak bardzo lubiłam kiedyś tę piosenkę. Uczepiła się mnie dzisiaj, chodzę i śpiewam :)

7 komentarzy:

delfina pisze...

Piekny balonik :) A czuprynka obok jeszce fajenijsza:) Buziol na reszte dnia:)

Cuilwen pisze...

:) Dziękujemy :)

Małgorzatka pisze...

U mnie zaś niechęć do jedzenia, biegunki, wymioty i skurcze w okolicy żołądka i kręgosłupa na wysokości żołądka, czy to zwiastuje coś niedobrego??? Może to na związek z obróceniem się głową w dół albo co?

Pozdrawiam, mam nadzieję, że się nam polepszy!

Małgorzatka pisze...

tzn nam obu czyli nam czterem :P

Cuilwen pisze...

Małgorzatko, wirus może? Bo z ciążą to chyba nic wspólnego nie ma. Ostatnio moja rodzina padła na grypę żołądkową, wirusów w powietrzu lata obfitość :/
Nic dobrego to na pewno nie jest :( Jak będzie dłużej niż kilka dni to chyba do lekarza trzeba...
Zdrowia życzę :*

I pytanie do Cię mam jak tu zajrzysz może, o rolki, bo się znasz :P Kupuje się dokładnie takie żeby pasowały czy pół numeru/numer większe? Bo każdy mówi co innego i ja się pogubiłam :)

Małgorzatka pisze...

Ja dostałam rolki na komunię i jeździłam nimi hmmmm..aż do końca gimnazjum, były o kilka rozmiarów za duże a potem o kilka za małe (serio, jeździłam z podwiniętymi palcami,świetne były, na kauczukowych kołach, hit w tamtych latach, żal mi było się ich pozbywać)jeździłam więc dopóki nie odpadły zapięcia ;P Myślę więc, że lepiej kupić takie coby grubsza skarpeta się zmieściła, skoro teraz nam już nogi nie rosną. Czyli może 0,5 nr większe. Poczujesz to:) Powiem tak,że siła ciążenia idzie raczej do przodu więc jak będą na styk to ci zmiażdzy palce :P Jak za dużo za duże to będzie latać i obcierać. Ale ekspertem nie jestem więc najlepiej zapytaj sprzedawcę przy kupowaniu :P

Cuilwen pisze...

Dzięki :)