Sezon chorobowy 2011/2012 uważam za oficjalnie rozpoczęty.
Małżonek infekcję ma już za sobą, dziewczynki zaczynają kichać (co gorsza, Mateusz również zaczyna kichać), a ja hoduję sobie dość bolesne zapalenie gardła i ucha.
Mam przeczucie, że ta jesień będzie szczególnie urozmaicona.
Wczoraj i dziś Mateusz płakał mniej niż zwykle, dzisiaj właściwie wcale... Może jest dla nas jakaś nadzieja.
Najlepszy z Mężów rozważył w swej mądrości wszystkie za i przeciw i zezwolił na zakup nowego pojazdu dla Kluska. Zamówiliśmy wózek X-Lander XA, którego stelaż jest kompatybilny z naszym fotelikiem samochodowym, dzięki czemu będę mogła, w razie potrzeby, bez kłopotu dotrzeć na parking do mojego samochodu bez urywania sobie ręki dźwiganiem Mateo w foteliku. Alleluja.
Kluskowóz będzie miał skrętne przednie kółka (nareszcie!). Szarpanie naszej opornej nieskrętnej Emmaljungi przyprawia mnie o ból łokci i nadgarstków. Nie wspominając o tym, że jest od xlandera cięższa - Smart waży 17 kilo a XA około 13, co ma wielkie znaczenie przy schodach, autobusach i wysokich krawężnikach.
Innymi słowy - mąż mi zrobił dobrze ;)
3 komentarze:
Nooooooooo , my juz zaczeliśmy sezon od czwartku ,a le chyba jakos uda nam się wywinąć i skończy się tylko katarem . Dobry wózek naprawdę moze poprawić humor , bo przyszłe wyprawy będa bardziej lajtowe . Oby choróbsko mineło szybko . Trzymaj się
Ewcia, ja i tak podziwiam Cię jak Ty tę Trójkę Małych ogarniasz...
Dziękuję :) ale ja właśnie chyba nie ogarniam...
Prześlij komentarz