Ciasteczka z masłem orzechowym. Zaraz po nutelli moje ulubione pocieszacze :) Przepis znalazłam na stronie Marthy Stewart. Zamieszczam na prośbę i dla potomności ;)
1,5 szklanki mąki
1 łyżeczka sody
1/4 łyżeczki soli
110 g masła w temperaturze pokojowej
1 szklanka cukru (białego lub brązowego)
cukier wanilinowy (w oryginale był ekstrakt z wanilii)
1 duże jajo
1 szklanka masła orzechowego
opcjonalnie: 1 tabliczka czekolady, drobno posiekana
Zmiksować masło z cukrem i cukrem wanilinowym na gładko, dodać jajo, zmiksować, dodać masło orzechowe, miksować na wolnych obrotach aż wszystko się połączy. Dodać suche składniki, wyrobić ciasto. Dodać kawałki czekolady, wymieszać.
Ciasto trzeba wstawić do lodówki na co najmniej godzinę.
Potem formować kulki wielkości mniej więcej orzecha włoskiego, lekko je spłaszczyć, układać na blaszce na papierze do pieczenia w odległości ok. 5 cm.
Piec w temperaturze 180C przez mniej więcej 12-14 minut. Studzić na kratce. Świeżo wyjęte z piekarnika są miękkie, na powietrzu twardnieją i robią się pysznie chrupkie :)
9 komentarzy:
Jezu, nie wiem czy ktoś zauważył moją nieobecność ale jestem.Trafiliśmy do szpitala z żółtaczką
czy domyślasz się jak wyglądało wkładanie miesięcznego niemowlaka do inkubatora dla noworodków w celu naświetlania ??
po 5dobach zaczelam juz fiksowac od lampy, od zamkniecia (nie mialam jak wyjsc nawet sie wysikac, zamkneli mnie w izolatce i nie mial kto przypilnowac malego, chodzilam sikac RAZ NA DOBE, pilam tylko wode i jadlam tylko biszkopty
alee kuzzwa jak czlowiek potrafi docenic powrot do domu
noormalnie dziekuje Bogu,ze juz nie musze tam byc, plakalam,wylam, blagalam zeby mnie dzis wypuscili
i jestesmy,nadal zazolceni ale w normie.
tyle nowin
nadrobie Was pozniej, buziaki;))
Złośliwiec!!! Mam ochotę na słodkie, ale ani czekolady, ani tym bardziej orzeszków nie wolno. Chyba przestanę karmić skubańca. Tylko nie mam sumienia podawać mu hydrolizatów dla alergików, bo to niemożebne świństwo.
Gosia, pewnie że zauważyłam i zastanawiałam się co się z Tobą dzieje, tak myślałam, że żółtaczka... Jezu, horror :( Wyobrażam sobie co przeszłaś i mrozi mnie na samą myśl.
Wiem jak wygląda wkładanie noworodków pod lampy, napatrzyłam się.
Sama dostawałam szału od tego małego materacyka na którym naświetlał się młody a te wielkie lampy są milion razy gorsze :( I to w izolatce, po paru dniach można ześwirować. Jak można sikać raz na dobę? To gorzej niż w cholernym gułagu :/
Kaja, to masz motywację żeby Kajtka karmić nieco krócej niż Kubę ;) Ale rację masz, te nutramigeny i inne pepti to wyjątkowy syf.
@Malgorzatka:dziewczyno, tak mi sie cos wydawalo ze pewnie kwitnisz z malym w szpitalu,
po Twoim ostatnim wpisie, ze sie wybierasz do przychodni (a potem dluuuuga cisza). szczerze wspólczuje!!! pozdrawiam
@ Ewa Anna: nooooo, po Twoim wpisie"palenie zabija" zaczelam sie troche martwic.... no ale jak zobaczylam ten wpis o ciasteczkach to pomyslalam ze jest jeszcze dla Ciebie nadzieja!
a u nas w domu to co okreslilas tak lapidrnie, acz trfnie: lazaret-rea
oops - jeszcze raz: u nas lazaret-reaktywacja: najmniejszy ma gluta i pokasluje, sredni wymiotowal w nocy i nad ranem a najstarszego mecza zatoki. czyli " o witaj jesieni!". a przeciez wciaz jeszcze mamy lato.... a jak Wasze dzieciaki? zdrowe?
Oj współczuję szczerze. U nas dzieciory średnio zdrowe, ale tragedii jeszcze nie ma na szczęście :) Przynajmniej na razie...
Prześlij komentarz