wtorek, 1 maja 2012

Majówka

 Długiego weekendu dzień czwarty. Spragnieni zieloności, udaliśmy się rankiem do Łazienek, zaopatrzeni w chlebek dla zwierzyny.
Dziewczynki od razu wyruszyły w teren, zwabione magnetycznym urokiem wiewiórek, których całe tabuny kicały po trawnikach.


Mat błyskawicznie zasnął i przez czas jakiś nie przysparzał problemów.


Wiewióry były wszędzie...


Bliskie spotkanie z końmi.


Chlebek, przeznaczony pierwotnie dla ptaków, skończył w końskiej paszczy ;)


 Nawet mama się odważyła :)



Niemowlęcy posiłek w terenie, wersja soft. (Istnieje jeszcze wersja hard, kiedy nie ma wózka i trzeba trzymać dzieciaka na kolanach i trafiać łyżeczką w otwór gębowy, przemieszczający się błyskawicznie wraz z rozglądającą się energicznie głową).


 Dziewczynkom trzeba było długo tłumaczyć że NIE, NIE MOGĄ wejść do fontanny.


Jak to w Łazienkach - wszędzie rozwrzeszczane pawie :)



Wycieczkę zakończyliśmy w przydomowym Makdolcu. Jak świętować to świętować, zmęczona matka musi od czasu do czasu podtruć się czymś pysznym ;)


Tata i syn :)


Mama i stado ;)



7 komentarzy:

Małgorzatka pisze...

Ślicznie!!!!

ja niestety siedzę sama:/

Cuilwen pisze...

To współczuję :( Czyli po prostu zwykła, codzienna masakra...

KORONKA pisze...

Cudnie Was widzieć wszystkich razem!

the light princess pisze...

ale fajowo ;)
pięknie wyglądacie :D
a na ławkach gdzie karmiłaś matju też mam foty sprzed 4 lat ;)))

Cuilwen pisze...

:)))

Małgorzatka pisze...

ale wiesz co jest największym absurdem naszego miasta??
nie ma miejskiego placu zabaw, zlikwidowali,bo przebudowują, ma być za ok 3lata (czyli ok 6) jest tylko 1 zjeżdzalnia między blokami i stare hustawki sprzed wojny tam zbierają się okoliczni rodzice i narzekamy,że nie ma placu zabaw. No bo nie ma, powinni przecież zrobić zastępczy, nie zrobią. A u Was pewnie na każdym osiedlu??;)

Cuilwen pisze...

Na każdy osiedlu jest plac zabaw, najczęściej jeden większy i jeden albo kilka mniejszych. Tu gdzie teraz mieszkam są dwa. Tylko wiesz co - nie ma ani kawałka cienia, żadnych drzew, nic. Efekt jest taki, że tylko najbardziej zdesperowani przyprowadzają tam dzieci w lecie, wszystkie urządzenia są nagrzane, można na nich jajka usmażyć, wszędzie gorący piach (nie wiem co to za porąbany pomysł wysypywać place zabaw piaskiem, tylko w Polsce coś takiego widziałam :/).
Wyznam szczerze, że chętnie zamieniłabym te place zabaw na widok na Giewont :P