niedziela, 19 sierpnia 2012

Histeria

Niedzielne popołudnie. Matka dzieciom już dłużej nie daje rady. Olewając stos garów do mycia i lepką podłogę,  siada przed laptopem i zakłada na uszy swoje megawypasione dźwiękoszczelne słuchawki. Znajduje na jutubie najbardziej trzepiącą mózgowie siekankę i puszcza na pełny zychel.
Boże co za ulga.
Nie słychać wycia.
Błogość.
O dziwo, dziś nie wyje Matju. Jest zbyt zajęty trenowaniem chodzenia. Natomiast tryb "wyjec" włączył się Średniej. Czy istnieje coś takiego jak kryzys czterolatka?? Jeśli tak, to u nas jest w pełnym rozkwicie. Ania zmieniła się ze słodkiej dziewuszki w rozwrzeszczanego potwora.
"Poproszę pokrojone jabłko!" "Proszę bardzo, córciu." "Nie chciałam pokrojonego, chciałam całeeeeeee łaaaaaaa!!!!!" Założę się, że daje więcej decybeli niż młot pneumatyczny...
"Chcę na trampolinęęęęę!!!!" "A Zuzia mnie przezywaaaaaa!!!!" "Jeść!!!!" "Nie chcę sprzątać, brzuszek mnie boliiiii!" "Nie pójdę do przedszkolaaaaaa!!!!" Wszystko okraszone wiercącym w uszach, histerycznym zawodzeniem. Które, pragnę nadmienić, doprowadza mnie błyskawicznie do nerwowego załamania i wybuchu agresji.
Błagam. Niech ten weekend się skończy, niech będzie poniedziałek i niech to dziecko idzie do przedszkola, bo mnie dawno zabrakło pomysłów. Jedyne co mogę zrobić to założyć słuchawki i odpłynąć na kilka minut. Zawsze to parę minut bliżej do wieczora.

A tymczasem dajemy ostro i bez litości po zwojach mózgowych:

2 komentarze:

Małgorzatka pisze...

Hela ma ten kryzys od 3 lat :P

Cuilwen pisze...

Ania też, ale w mniejszym natężeniu, teraz mamy jakąś eskalację... Żeby nie prochy to chybabym popełniła jakiś czyn karalny.