Lektura należała do owocnych. Dowiedziałam się kilku ciekawych rzeczy... Na przykład tego, że w najwcześniejszych wiekach pojęcie "dzieciństwa" takiego jak obecne nie istniało. Dzieciństwem był pierwszy okres życia dziecka, dopóty, dopóki nie stało się ruchowo samodzielne. Wtedy rozpoczynał się czas wrastania w społeczeństwo, poprzez uczestnictwo w pracy i zabawie na równi z dorosłymi. Nie istniały stroje "dziecięce". Ubrania dzieci były miniaturowymi kopiami ubrań dorosłych.
(Nasuwa mi się mimowolnie skojarzenie z obserwacjami Jean Liedloff, która pisze, że plemię Yequana nie widzi nic dziwnego w tym, że na przykład cztero-pięciolatka opiekuje się młodszym rodzeństwem. Tamtejsze dzieci pracują odkąd nauczą się sprawnie poruszać. Praca jest dla nich nieodłącznym elementem rzeczywistości, nie czymś co trzeba odpękać, żeby móc naprawdę żyć = bawić się. Efekt - ludzie dorośli, którzy z równą pogodą ducha i satysfakcją pracują i odpoczywają.)
Nawiasem mówiąc, takie podejście zdaje mi się lepsze, niż współczesna gloryfikacja dzieciństwa jako okresu błogiej beztroski. Albowiem życie nie jest błogie i beztroskie. Nader często jest tak, że dziecko żyje sobie miło i przyjemnie, spędza czas na zabawie, aż w końcu osiąga wiek, który rodzice uważają za stosowny do podjęcia choćby minimalnych obowiązków. I... zonk. Bo młodociany stawia opór. Niby dlaczego teraz ma pracować, skoro do tej pory się bawił?
Niektórzy okres zabawy przeciągają do czterdziestki albo i dalej, ale to osobna historia.
Innym fascynującym zagadnieniem okazała się kwestia seksualności. Dawne czasy były dość, rzekłabym, bezpruderyjne ;) Oto cytat z dziennika królewskiego lekarza na dworze francuskim:
"Delfin (Ludwik XIII) ma rok. 'Bardzo wesoły i ożywiony, każe wszystkim całować się w ptaszka.''.
I dalej:
"Ma przeszło rok, kiedy zaręczają go z hiszpańską infantką. Otoczenie daje mu do zrozumienia, na czym rzecz polega, i malec zdaje się rozumieć, o co chodzi. Pytają go: 'Gdzie jest kochaś infantki?' Kładzie rękę na ptaszku."
"Kiedy ma pięć, sześć lat, dorośli przestają się bawić jego genitaliami, za to on zabawia się genitaliami innych: w łóżku, sąsiadującym z jego łóżkiem leży panna Mercier, pokojowa. 'Zabawia się z nią', każe jej poruszać palcami u stóp, podnieść nogi do góry, 'każe piastunce przynieść rózgi, żeby ją wychłostać... Piastunka pyta: 'Coś tam zobaczył u Mercier?' - Odpowiada chłodno: 'Widziałem jej tyłek'. '-Coś jeszcze zobaczył, Panie?' - Odpowiada chłodno, nie śmiejąc się, że widział jej cipę'."
Zaprawdę fascynujące czasy.
Sporo miejsca Aries poświęca edukacji szkolnej, ale zagadnienie jest tak nudne, że wyznam szczerze, nie chce mi się o nim pisać. Przedstawiam jedynie cytat, który mnie zadziwił:
"W Avignonie w dzień karnawału studenci cieszyli się specjalnym przywilejem: mieli prawo bić Żydów i nierządnice".
Na zakończenie pyszny i jakże znamienny cytacik:
"W 'Regułach wychowania dzieci' z 1687 roku Coustel pisze: 'Trzeba kochać dzieci i przezwyciężać niechęć, jaką budzą w człowieku rozumnym.'."
Tego trzymajmy się i dzisiaj ;) A książkę polecam.
6 komentarzy:
Ewa, cudne to, muszę sprawdzić czy znajdę lokalnie albo na kundla. mnie ostatnio ogromnie ciekawi rodzinne życie jaskiniowców i szukam ksiązek na ten temat :)
też czytałam, też polecam
Ostatni cytat boski!!!
:D muszę mieć tę książkę
Gośka, chcesz to Ci pożyczę :)
spoko,są pdfy :D
Prześlij komentarz