środa, 6 lutego 2013

Bezsenność w Warszawie

Zarwana kolejna noc. Błędne koło kofeiny i płaczu Młodego.
Moja percepcja zwija się jak liście mimozy na deszczu ;) Najpierw tracę zdolność interesowania się rzeczami nieistotnymi, potem tymi istotnymi, potem jakimikolwiek. Zostaje tylko wszechogarniająca potrzeba   zniknięcia w pościeli ;)

Ale życie robi wszystko, żebym zdołała utrzymać wysoki poziom adrenaliny ;)
Kiedy moi mili sąsiedzi wyjeżdżają, zostawiają mi pod opieką kota. Ostatnio wybrałam się do ich mieszkania wczesnym rankiem, w piżamie i bosa, w celu nakarmienia i wytarmoszenia zwierzaka. Otworzyłam drzwi i... wynudzona samotnością kocica prysnęła na klatkę schodową, zwinnie ominąwszy moje nogi. Zanim zdążyłam się odwrócić, już gnała po schodach na dół. Co miałam robić? Poleciałam co prędzej za nią, starając się nie stracić sierściucha z oczu. (Nawet nie chcę myśleć co by było, gdyby sąsiadom zginął kot. Na mojej zmianie. ;)
W piżamie i bosa, przypominam.
Miałam zamiar złapać ją koło piwnicy, bo dalej jest tylko przejście do garażu i nie ma gdzie wiać. Nie doceniłam zlośliwości losu ;) Jakiś geniusz logistyki zostawil otwarte drzwi :P
Mam szczerą nadzieję, że nikt mnie nie widział, jak w różowej rozchełstanej piżamie i na bosaka biegam po garażu (w którym temperatura nie przekracza 5 stopni ;) i ganiam kota między samochodami :D




Musicalowo francuskojęzycznie i ślicznie.



Garou jako Quasimodo loff loff.

7 komentarzy:

Kajka pisze...

Zakładam, że złapałaś ;)

Cuilwen pisze...

Złapałam i to nawet dość szybko :P
To było tak absurdalnie zabawne, że nawet się nie zdenerwowałam ;)

Northern.Sky pisze...

Widocznie kot stwierdził, że potrzebujesz trochę ruchu;)

kaszka pisze...

a co Ty się tak ludźmi przejmujesz, co? piżamka rulez :)

Małgorzatka pisze...

:DDDDDDDDDD

Cuilwen pisze...

Wiesz, jakoś tak goopio latać w garażu w piżamie. Takiej do karmienia, wiecie, z dekoltem prawie do pasa LOL

kaszka pisze...

:D