sobota, 9 marca 2013

Bordello bum bum


Bajzel, syf i niemoc... Dziewczynki odmawiaja sprzątania, bałagan sie kumuluje, energicznie wzmacniany przez szalejącego Matju. Zdjecie powyżej ukazuje skutek 10 minut, spędzonych przez Młodego na korytarzu.

Nie mam obsesji na tle porządku. Szczytem moich marzeń nie jest Idealnie Czysty Dom. Ale wyznam, że w uporządkowanym otoczeniu czuję sie zwyczajnie lepiej. Łatwiej mi oddychać, mysleć, odpocząć. Jestem bardziej zmotywowana do życia.
Staram się osiągnąć jakies porządkowe minimum. I wpadam w dołek oraz frustrację. Bo się NIE DA. Zwyczajnie, nie da się. Co ja poukładam, Matju, idący za mną z rykiem, zaraz porozwala. Usiłuję składać i segregować wielką kupę upranych ciuchów, zajmujacych połowę kanapy, a Mat natychmiast porywa ułożone ubrania i rozrzuca je po podłodze. Kiedy próbuję do tego nie dopuścić, szarpie się ze mną i wrzeszczy. W ostateczności wkladam go do kojca, gdzie ryczy jak syrena przeciwmgielna. W takim przypadku efekt huraganu opóźnia się o jakiś czas, wypuszczony z więzienia syn natychmiast rzuca się w wir antyporządków.
Odkurzona i umyta podłoga pozostaje czysta przez mniej więcej 15 minut.
Garnki, powkładane do szafki, pozostają na swoim miejscu maksymalnie godzinkę. Zdarza mi sie błądzić po mieszkaniu, rozgarniając nogą zalegającą wszędzie skotłowaną warstwę rzeczy, w poszukiwaniu patelni na przykład. Albo rondla.
Resetowanie pralki, suszarki i zmywarki to norma, na którą nie zwracam już uwagi. Mokre pranie wywleczone na podłogę w łazience. Rolka papieru toaletowego rozwinięta i poszarpana. Wylany na meble płyn do kąpieli. Wyciśnięta tubka pasty do zębów. Nie mam siły.
Chciałabym, żeby moje dzieci miały już dwadzieścia lat i mieszkały w Australii.






1 komentarz:

Unknown pisze...

Kochana..jeszcze kilka latek... a naucza sie porzadków:) znam to z autopsji :) :*