sobota, 27 kwietnia 2013

Takie tam weekendowe

 Zu była dziś na urodzinowej imprezie kolegi z klasy. Świętowali w pizzerii, robili samodzielnie pizzę (oczywiście moje dziecko zrobiło swoją ukochaną hawajską, a fuj ;) ), a potem była zabawa, bańki mydlane i  cuda z baloników.
Pizzeria znajduje się 1,5 km od naszego osiedla. Autobusy jeżdżą rzadko, bo sobota, jak się trafi, to jest, a jak nie, to, niestety, zasuwamy per pedes, bo czekanie na przystanku na autobus w towarzystwie Matju, wyłażącego z wózka i dającego wokalne popisy, jest ponad moje wątłe siły. Więc, dla zdrowotności, odbyłam dziś kilka marszów wiosennych, w sumie około 4,5 kilometra.
W drodze powrotnej -


Zu przyniosła mi balonikowy kwiatek :)



A tutaj najnowsza zabawka Kluska. I najulubieńsza. Autobus Volkswagen z 1962 roku w skali 1/24. Kiedy wczoraj Matju go ujrzał w sklepie z zabawkami, to mało nie wyrwał pasów z wózka. Potem ani na moment nie wypuścił busa z ręki. Usiłował z nim nawet wejść do wanny. 


Jeździ po czym tylko się da i warczy "brrrum brrrrum". Rozkoszne :)


1 komentarz:

Małgorzatka pisze...

myślałam, że dużo mniejszy jest ten autobus.wypas!