czwartek, 4 lipca 2013

Ciśnienie rośnie

Sen. Upragniony i rzadko osiągalny stan nieważkości. Przedmiot pożądania i nieustanne źródło frustracji.

Poranek. Godzina siódma. Jako, że Młody poszedł spać o 23.00, śpi nadal a my razem z nim. W blogosławioną ciszę sypialni wdziera się szczęk otwieranych drzwi. Wpada Zuzia z informacją, że mamy wstawać, bo, uwaga, W TELEWIZJI LECI WŁAŚNIE KOZIOŁEK MATOŁEK.
Ogarnia mnie wściekłość i przerażenie, za chwilę Mały Potwór sie obudzi... Bluzgam szeptem i energicznymi ruchami rąk wyganiam dzieciaka z sypialni. Poszła. Uspokajam wrzeszczące nerwy.
Zapadam w płytką drzemkę. Może z pięć-dziesięć minut później, otwierają się drzwi i wchodzi Ania. Od progu, pełnym głosem, zaczyna nadawać. Że do przedszkola chce wziąc misia, że trzeba mieć kapelusz i że jak Ola się z nia bawiła to zrobiła jej cośtam i że ona chce bla bla bla...
Wyskakuję z łóżka jak oparzona. na widok mojego wyrazu twarzy dziecko roztropnie wycofuje się na z góry upatrzone pozycje. Niestety, trzeba zacząć ten cholerny dzień. Kurwaszmać.

Po dwóch kawach, kubku mleka i półtorej jagodzianki udaje mi się jakoś doturlać do południa. Ale zazwyczaj około trzynastej ogarnia mnie niepohamowana, obezwładniająca senność. Zuzia ogląda bajki, Młody się bawi, więc zwalam się do łóżka jak kłoda i delikatnie odpływam. Na pięć minut albo i nie. Jak tylko zamykam oczy, natychmiast przybiega Zuzia (czy oni, do jasnej cholery, mają jakiś radar, który mówi im, że matka właśnie zaparkowała tyłek i ma się dobrze, więc trzeba ją poszarpać?!) i pyta czy może dostać włóczkę do zabawy. Mówię nie, wyrzucam ją z sypialni i znowu zamykam oczy. Za chwilę wraca. Z tym samym pytaniem. Potem jeszcze raz. Z nią wpada Mateusz, i rzuca się na mnie z wyciem i wrzaskiem "cici! cici!" (mam tak tego DOŚĆ, że odstawienie go to kwestia kilku-kilkunastu dni).
Z drzemki nic nie będzie. Rozespana, rozdrażniona, wlokę się do kuchni po dolewkę kawy.

Jesli dziś ktos mnie zapyta, czemu nie dorabiam tlumaczeniami, czemu nie robię tego czy tamtego, nie uczę się, nie zorganizuję się lepiej, żeby mieć więcej czasu, innymi słowy, jesli dziś ktoś mnie skrytykuje, przysięgam, gołymi rękami wyrwę mu serce. I zjem na surowo.


20 komentarzy:

Owca pisze...

Może pomyślmy nad jakimś rozwiązaniem... ? przedszkola w wakacje działają, wiec dwójki się pozbędziesz.
dobre i to. Jak myslisz?

Cuilwen pisze...

Przedszkole dla Mateusza kosztuje 1100 zł miesięcznie. Jesli ktoś chciałby mi zasponsorować to prosze bardzo, bo ja tyle, obawiam się, nie zarobię, nie pracując na etat. ;)

spektrum koloru pisze...

hahahahahaha to ja tez poprosze o sponsoring. mam trojke. mloda ma co prawda dwa lata i nie jest wstanie zostac bez mamy gdzies. ale mwtju chociaz kilkanascie dni mlodszy moze by dal rade? to co? podawac nr konta, owco?

Cuilwen pisze...

Kawa jednak wychodzi taniej :D

Owca pisze...

Miałam na myśli przedszkole państwowe i myślałam raczej o dziewczynkach niż o małym. A tu proszę - już przelew od razu. Tak to jest wychylić się z propozycją pomysłu.

Unknown pisze...

Nieustajace szapo bas dla Ewy. Za trud rodzicielski ! Ja z niemowlakiem nie mam czasu, bo on caly czas je, albo idziemy na spacer, albo musze cos zjesc, ugotowac, posprzatac, pospac jakies 4 godziny. Nie moge, chociaz bym chciała, porobic fajne tlumaczenia ;(

Cuilwen pisze...

do jedynego w okolicy przedszkola państwowego było 61 dzieci na jedno miejsce :)
Ania chodzi do przedszkola przez cała wakacje, i tak musimy placić, nawet jakby nie chodzila, więc chodzi, tak jest mi łatwiej.
Zuzia ma 7,5 roku i do żadnego przedszkola jej nie wezmą, a na Lato w Mieście się nie załapała. Pierwszeństwo miały dzieci rodziców na etacie.
A najwiekszym problemem dla mnie jest własnie maly, bo to przez niego jestem wykończona i nie mogę się zająć niczym konkretnym. Ale na to rady nie ma, jedyna opcja to poczekac aż urośnie i a) przestanie być taki upierdliwy, b) za rok pójdzie do przedszkola zgodnie z planem (wtedy Ania będzie w pierwszej klasie, więc ona już nie będzie kosztować 900 zyla miesięcznie).
Ja wiem, że marudzę ;) marudze bo tylko tyle mogę :)

Cuilwen pisze...

Patrycja, pocieszasz mnie, dziękuję :* Wyobrażałam sobie, że Ty z Teosiem na ręku trzepiesz tłumaczenia :D

Owca pisze...

Wiem, rozumiem, tylko poprostu zastanawialam się nad rozwiązaniem. Chyba ze jak pomarudzisz to ci lepiej to ok :) nie bede nic myśleć :)

Owca pisze...

Aaaa, jeszcze wpadł mi pomysł - czasami chrzestni zabieraja dzieci na wakacje, weekendy itp.U mnie poki co chrzestni są 1x w roku, ale znam takich bardziej zaangażowanych. Zawsze to jakiś ratunek.

Owca pisze...

Dobra, juz nie kombinuje z tymi pomysłami
:)

Cuilwen pisze...

Oj, chrzestni odpadają zupełnie :) Babcie tez odpadają. Serio, tu nie da się nic zrobic, trzeba komus zapłacic, żeby dziecko/dzieci wziął :) A ja po to jestem w domu żeby nikomu nie trzeba było płacić :)
No, jak sobie pomarudzę to mi znacznie lepiej, taka typowo polska cecha ze mnie wyłazi :D
Rozumiem, ze chcesz pomóc, dziekuję :)

Cuilwen pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
spektrum koloru pisze...

ehhh nic nie jest tak proste jskie sie wydaje. szanujac ewe nawet nie proponuje jej zadny h tego typu rozwiazan bo po prostu chocby po tych postach na blogu widze ze ma mozg i gdyby rozwiazanie bylo, to by na nie dawno wpadla.
moi sie dostali do panstwowego ale od wrzesnia (i dostali sie dopiero teraz, wczesniej nie) i jako ze miejsc malo to i tak nie sadze ze dałoby sie ugrac wczesniejsze isc przyjecie, przez wakacje. pomijam drobny szczegół jakim jest fakt ze akurat nasze przedszkole nie dziala w te wakacje bo jest remont wiec i tak nie mam ich gdzie oddac. nie wiem w jakim wieku dzieci sa posylane na dluzszy pobyt poza dom... moim zdanie moje dzieci sa na to za male. najstarsza ma 5, 5 roku. ale moze mam cos z glowa. trudno, przemecze sie jakos, choc ja nie mam az tak przesrane jak Ewcia.
osoba ktora ma mniej niz trojke nie jest chyba w stanie zrozumiec wielomatki i wczuc sie w ich sytuacje...

Cuilwen pisze...

:*
No nie wiem kto ma bardziej przesrane, ja czy Ty ;) Moje chodzą do szkoły i przedszkola jednak ;) Tylko Matju mi na nerwach gra ;)

spektrum koloru pisze...

teraz Ty masz chyba, bo na co dzien jednak o jedno mniej jeszcze było...
poczekaj jak bede marudzic jak mi starszyzna pójdzie do przedszkola i bede musiała najmłodszej czas organizować... teraz mam ich w nosie, sami sie sobą zajmują a ja mam wzdględny spokój (co nie znaczy ze moge cokolwiek zrobic, wiadomo, radar działa...:/ )

Paulina pisze...

Łączę się w marudzeniu :P

Małgorzatka pisze...

a dlaczego nie robisz tłumaczeń leniwa babo? :P

teraz możesz już zostać raw:D

Małgorzatka pisze...

"Zuzia ma 7,5 roku i do żadnego przedszkola jej nie wezmą" ale dlaczego?loL :D

Cuilwen pisze...

ahahahahahahahah