To dźwięk przepalonych mentalnych bezpieczników.
Na mocno napiętych strunach nerwów można grać tylko do pewnego momentu.
Ból powszednieje i to, co kilka miesięcy temu było torturą nie do zniesienia, obecnie jest słabym ćmieniem.
Smutek jak popiół, od którego można się udusić.
Stan opisany powyżej zwie się rezygnacją.
Na rezygnację pomaga piwo. I dużo, dużo snu.
Z rzeczy bardziej przyziemnych - dziś Matju wymyślił nową zabawę. Nazywa się "zdjemę pieluchę i zrobię gdzieś kupę a ty, mamo, zgadnij, gdzie..." ;)
A to jest trująca meduza, ponoć zabójcza.
Oglądam sobie zdjęcia niebezpiecznych zwierząt. Zadziwiające, że spora większość z nich to stworzenia malownicze i piękne. Kolorowe. Atrakcyjne. Wzrok przyciągające. Natura w swej mądrości wyraźnie je oznakowała.
Podobnie jest z ludźmi. Ci najbardziej pociągający są śmiertelnie niebezpieczni.
Tą głęboką, filozoficzną myślą, godną samego Mistrza Paolo Coelho, kończę dzisiejsze próby szarpania weny za uschniete wymię. Dobranoc, piwo na noc. ;)
6 komentarzy:
no dlatego żeśmy się tak fajnie dobrały :D
Mi to czasem i piwo nie pomaga, niestety ;/ a córka na kolonie się nie wybiera? mama by odpoczeła troche.
Córka nie... Zresztą z nia jest najmniejszy problem, najchetniej bym Matju wyslała na kolonie ;)
Matju chyba za mały na kolonie
:) ale spokojnie, jeszcze 3 latka i pojedzie chłopina w świat :)
Wiem, i tego sie trzymajmy :D
owco a gdzie najlepiej na kolonie wyslac 5 latka? w pl na drugi koniec kraju? czy pokusic sie o zagraniczne? a Ty masz dzieci w ogole?
Prześlij komentarz