niedziela, 27 października 2013

.

Ostatnio coraz częściej się zdarza, że ktoś łapie za klamkę naszych drzwi wejściowych i próbuje je otworzyć. Kiedy wyglądam na klatkę schodową, słyszę tylko tupot kroków i zatrzaskujące się gdzieś drzwi.
Przed chwilą ktoś zadzwonił dzwonkiem. Zmartwiałam, bo Mateusz śpi i zlękłam się, że się obudzi. Wyjrzałam. Znowu kroki i zatrzaskujące się drzwi, ale tym razem byłam na tyle szybka, żeby zlokalizować źródło dźwięku - to drzwi sąsiadów z góry, z mieszkania nad nami. Dedukuję, że autorką złosliwości jest ich dziesięcioletnia córka, która już wcześniej prześladowała Zuzę na placu zabaw (między innymi zabierając jej telefon).
Powinnam była pójść od razu na górę i cos powiedzieć. Nie poszłam. Bo jestem tak wściekła, że nie panuję nad sobą zupełnie i obawiam się gwałtownej eskalacji złości oraz wzajemnych pretensji. Obawiam się, że od słów mogłabym przejść do czynów i nastrzelać po bezczelnej gębie durną gówniarę albo jej rodziców. A to skończyłoby się źle nie dla niej tylko dla mnie.

Coraz częściej wydaje mi się, że życie rozłazi się w szwach. Rozpada się na kawałki, a obraz, jaki z tych kawałków się wyłania, nie jest optymistyczny.
Jedno jest pewne - mam ciężką alergię na ludzi. I nienawidzę mieszkania w bloku. Nienawidzę. Czuję się klaustrofobicznie, chora i zaduszona.


6 komentarzy:

Kajka pisze...

Wiesz, mnie mieszkanie w domu, dużym i przestronnym, przyniosło więcej frustracji i klaustrofobii niż w bloku. To nie miejsce, to stan duszy jest ważniejszy, a z Twoją krucho jak widzę. Sama bidna jesteś z tą potforną trójką i nijak do Wawy nie przylecę, więc choć tylko wirtualnie przytulę i połączę się w alergii na ludzi. Nie wiem jak, ale im mniej mi ze sobą dobrze tym bardziej się izoluję. A im bardziej próbuję wyjść ze swojej skorupki tym bardziej ta się kurczy i sztywnieje. Nic to, trzeba przeczekać aż bachorzydła pójdę wszystkie do placówek, ewentualnie w świat bez strzelania do sąsiadów i małych dziewczynek, jakie by wredne nie były. Przyfiluj ją, otwórz drzwi przy próbie dzwonienia i albo ryknij albo miłym głosikiem syknij czego tu szukasz dziewczynko.

Cuilwen pisze...

Pewnie i racja. Może lepiej, żeby to była racja, bo domu nigdy w życiu nie będę miała.

Unknown pisze...

A może wyślij męża do sąsiadow ?
Jak 10 letnia dziewczynka może być takim potworem. Musiała gdzies sie tego nauczyc. Czy jej rodzice są też tacy ?
Zapraszam do mojego bloku, sama geriatria, na całym osiedlu składającym się z 4 bloków jest może z 10 dzieci (w tym 3 niemowlaki) ;))) Kiedys tylko dochodziły mnie głośne tony radia maryja, nie trwało to długo, bo sąsiadka zmarła. A alergie na ludzi też mam, straszną. Kiedyś bez ludzi nie mogłam żyć, byłam stforem bardzo towarzyskim. A może to kryzys wieku sredniego dziewczyny ;) ? Uwielbiam siedziec sama w domu, albo sobie isc na spacer z dzieciem (z dala od placyków zabaw. Mnostwo tam nawiedzonych matek, babć, nian)

Cuilwen pisze...

Nie wiem co z tą dziewczynką jest nie tak :/ mam nadzieję, że to jakos samo się uspokoi.
Ludzie są denerwujący ;)

Małgorzatka pisze...

o tak, ja place zabaw omijam szerokim łukiem. czasem się zmuszę ale to katorga jest.

Cuilwen pisze...

też omijam, chyba że akurat nikogo tam nie ma