niedziela, 20 października 2013

Joe Hill - "Heart-shaped box" - SPOILER

Tekst zawiera informacje na temat zakończenia powieści :) Żeby nie było, że nie ostrzegałam, jakby co ;)

Książka została przetłumaczona na polski.

Rockman W Średnim Wieku ma zamiłowanie do makabry. Zgromadził kolekcję dziwnych i strasznych rzeczy, od szesnastowiecznej czaszki po snuff film. Pewnego dnia na aukcji w internecie kupuje sobie ducha. Prawdziwego.
Duch okazuje się niezbyt trafionym nabytkiem. Żeby zapobiec katastrofie, Rockman W Średnim Wieku musi dogrzebać się do prawdy, nie tylko o duchu ale i o sobie oraz kimś, kto był mu kiedyś bliski.

Zaczęłam czytać. Przebrnęłam przez jakieś 20% książki i przysypiałam. Niby coś się działo, ale niemrawo a główny bohater to antypatyczny nadęty dupek i trudno było nie kibicować duchowi w próbach usunięcia go z tego świata.
Zastanowiło mnie - czemu taka książka ma tak dobre recenzje? Pogrzebałam tu i ówdzie i dowiedziałam się, że Joe Hill to pseudonim. Autor nazywa się Joseph King i jest... tadaaaam!... synem Stephena Kinga. Wszystko jasne.
Moje oczekiwania względem powieści gwałtownie wzrosły. I, o dziwo, powieść zaczęła je trochę spełniać. Tak mniej więcej od połowy.
Najbardziej byłam zaskoczona swoim stosunkiem do głównego bohatera. Autor poprowadził go bardzo ładnie, w miarę postępu akcji dowiadujemy się o nim coraz więcej i początkowa antypatia powoli zmieniła się w sympatię. Zaczęło mi zależeć na tym, żeby mu się jednak udało :)
Poza tym wszystko poprawnie, zgrabnie napisane, nie błyszczy oryginalnością wprawdzie, ale wybaczam, nie jestem wymagająca. Zaskoczeń ani olśnień nie dało się stwierdzić,  za to była rozrywka na przyzwoitym poziomie. Najbardziej mnie ujął HAPPY END. Serio, ktos wreszcie napisał horror z happy endem, całe życie na to czekałam ;)
Całość sprawia wrażenie raczej pisarskiej wprawki, niż bestsellerowej powieści. Tym niemniej jest to przyzwoita, dobrze czytalna, rzemieślnicza robota :)

Brak komentarzy: