sobota, 20 września 2014

Metoda małych kroków

Wielokrotnie opisywana, również przeze mnie, metoda na przetrwanie wszystkiego. Trudnego tygodnia w pracy, beznadziejnego weekendu w domu, urodzin cioci Zdzisi, ciąży czy kolejki po pasztetową. Nie raz przetrwałam dzień, szatkując go na jednorazowe zadania i półgodzinne odcinki.

Metoda ta, wzięta zupełnie dosłownie, nadaje się też do zastosowania w bieganiu ;) Odkąd, po zeszłorocznym urazie kolana, zaczęłam znowu rekreacyjnie biegać, wbrew wszystkiemu i na złość samej sobie i swojemu zbuntowanemu ciału, tuptam sobie właśnie tak. Małymi krokami. Co może nie prezentuje się elegancko, ale jest znacznie bezpieczniejsze dla stawów. I niezwykle odprężające dla niezdrowej psyche - spadają ze mnie po drodze troski i lęki, jestem tylko ja, muzyka w uszach i ziemia pod nogami (no dobra, chodnik, prawdziwej ziemi to w okolicy nie uświadczysz). Biegam interwałami, a prędkość kontroluje mi playlista - ot, na przykład: Apocalyptica pogania a Ed Sheeran hamuje ;)
Kulminacyjnym punktem dnia będzie dziś wybieganie nowych pantofelków Brooks PureConnect 2 ;)

Do tej pory truchtałam w Inov8 Road-X Lite 155, butach doskonałych, ale ciut za dużych (tak się złożyło). Brooksy maja właściwy rozmiar, pasują jak ulał i mają tylko 4 mm różnicy grubości podeszwy między śródstopiem a piętą, co dla mnie jest istotne.  
Pokładam w nich dużą nadzieję, mają bojowe zadanie - uratować ten niełatwy dzień ;)

2 komentarze:

Unknown pisze...

Masz bardzo profesjonalny obuf. Myslisz ze ktos kto ma zadyszje po 1 metrze moglby tymi malymi kroczkami w rych butach pobiec ?

Cuilwen pisze...

Myślę, że na pewno mógłby :)