środa, 24 czerwca 2015

Zdążyłam, nie zdążyłam...

Na fejsbukowej stronie Make Life Harder, gdzie dwóch bystrych panów drze malowniczego łacha z różnych życiowych zmagań, pojawił się piękny komentarz do akcji "nie zdążyłam", promującej w wyjatkowo niefortunny  sposób wcześniejsze macierzyństwo (mam wrażenie że ta akcja to jakieś agonalne ruchy władz i zusu, którym pod dupą kruszy się demografia).
Pozwolę sobie przytoczyć go w całości, bo strasznie mnie rozbawił, jak wiekszość ich tekstów zresztą.

"Dziecko. Dla jednych cud stworzenia, dla innych gadająca okrężnica. Jedni uwielbiają, inni traktują jako podstawkę pod chyboczący się stół. Trudno uwierzyć, że jeszcze niedawno dzieci cieszyły się taką popularnością, jaką dziś cieszą się mopsy i stare holenderskie rowery. Ale, jak pokazuje ostatnia kampania „zdążyłam/nie zdążyłam”, większość kobiet już sama nie wie, czy lepiej mieć dziecko czy może pojechać na zajebiste wakacje do Tokio. Dlatego jako bezdzietni kawalerowi, którzy dzieci widują tylko w kolejce na żółtą zjeżdżalnię w Aquaparku, postanowiliśmy opowiedzieć kobietom, z czym się wiąże macierzyństwo lub jego brak.
JAK SIĘ POTOCZY TWOJE ŻYCIE Z DZIECKIEM
Masz na imię Renata. Kończysz ekonomię, robisz praktyki w HR, twoi przełożeni doceniają nie tylko twój upór i zaangażowanie, ale przede wszystkim umiejętność kserowania i robienie najlepszej kawy na całym piętrze. Na imprezie integracyjnej poznajesz Marka z działu IT, który imponuje ci przedsiębiorczością i skórzanymi butami. Na piątej randce w przypływie szczerości Marek wyznaje ci, że chce mieć rodzinę: przynajmniej dwójkę dzieci, labradora i Sony Bravię. Podczas bezsennej nocy przeglądasz zdjęcia swoich rodziców z młodości i w przypływie emocji dzwonisz do Marka, aby mu powiedzieć, że chyba się w nim zajebałaś. Kiedy kilkanaście miesięcy później na świat przychodzi Mikołajek, jesteś najszczęśliwszą osobą na świecie. Humoru nie psuję ci nawet fakt, że kiedy koleżanki opowiadają o służbowym pobycie w Paryżu, ty możesz pochwalić się jedynie tym, że ostatnio Mikołajek pierwszy raz samodzielnie skręcił rogala na nocniku. Kiedy twoja najlepsza koleżanka ze studiów zostaje szefem marketingu Siemensa na Polskę, ty zostajesz szefem zestawu do gotowania na parze. Marek coraz częściej robi w domu awantury o to, że Mikołajek ciągle zajmuje PlayStation i wyjada z barku kawowe Merci. Coraz rzadziej z Markiem rozmawiacie, ale za to regularnie widujesz, jak płacze cicho pod prysznicem. Ostatnią rzeczą, która powstrzymuje was przed oddaniem Mikołajka do adopcji, jest zniżka przy zakupie biletu rodzinnego w Multikinie. Marek skrupulatnie oblicza, że przez 18 lat chodzenia do kina raz w miesiącu zaoszczędzicie 648 złotych. Dla świętego spokoju nie mówisz Markowi, ile kosztowały zimowe buty Mikołajka. Kiedy Mikołajek zdaje maturę, postanawiasz wrócić do pracy. Początki nie należą do najłatwiejszych. Koledzy śmieją się z ciebie, że piszesz na klawiaturze jednym palcem i na maile mówisz faksy. Ale nie poddajesz się i po 4 latach ciężkiej pracy dostajesz 2,5 tys. na rękę, stanowisko junior account managera i służbowego Samsunga Galaxy. Na pulpicie służbowego komputera ustawiasz sobie panoramę Paryża.
JAK SIĘ POTOCZY TWOJE ŻYCIE BEZ DZIECKA
Po piątej randce z Markiem nie możesz w nocy spać. Rozpatrujesz różne scenariusze swojego życia i następnego dnia rano piszesz Markowi, że to koniec. Nie chcesz ryzykować kariery. Pracodawca docenia twoją determinację i poświęcenie. W ramach gratyfikacji dostajesz najlepszy fotel obrotowy w biurze i zestaw kolorowych zakreślaczy w eleganckim opakowaniu. Szybko się rozwijasz. Kiedy twoje koleżanki idą na macierzyński, ty dostajesz pełen etat. Kiedy młode mamy szyją worek na kapcie dla swoich dzieci, ty wprowadzasz w firmie innowacyjny system kolorowych karteczek i rewolucjonizujesz układ segregatorów z fakturami. Po raz pierwszy jedziesz na targi do Dortmundu. Czasami w drodze do pracy zatrzymujesz się przy placu zabaw i obserwując małe berbecie, zastanawiasz się, co teraz robi Marek. Rozczulona kruszysz w rękach drożdżówkę i rzucasz dzieciom pod nogi. W 40. urodziny pierwszy raz biegniesz w maratonie. Po powrocie do domu patrzysz w lustro, czujesz się szczęśliwa i spełniona. Zupełnie nie wiesz dlaczego przez kolejne trzy godziny wyjesz w poduszkę. W pracy jesteś bardzo aktywna, uczysz się języków i dajesz z siebie 100%. Niestety skostniałe układy w firmie nie pozwalają ci na realny awans. Jest ci też trochę przykro, gdy dowiadujesz się, że nowo przyjęty praktykant zarabia 30% więcej od ciebie. Ale po 5 latach intensywnych starań dostajesz stanowiska senior account managera, 3,5 tys. na rękę i służbową Toyotę Yaris. Tego samego roku wymieniasz wszystkie meble i pięć razy przemalowujesz całe mieszkanie.
Czyli - jak widać - decyzja jest oczywista. Nie ma za co."



Innymi słowy - jak sie nie obrócisz, tak rzyć z tyłu ;)
"Gadająca okrężnica" LOVE.

3 komentarze:

MF pisze...

wlasnie, dobrego wyjscia nie ma....

Ka pisze...

Hehehehe.... tez ich bardzo, bardzo lubie, a ich teksty skutecznie poprawiaja moj humor.
"Rozczulona kruszysz w rękach drożdżówkę i rzucasz dzieciom pod nogi"...

Cuilwen pisze...

Albo "Mikołajek skręcił rogala na nocniku" ;)