Kiedy dzieci są w placówkach, w domu panuje przerozkoszna cisza. Tak ją uwielbiam, że nawet nie słucham radia ani muzyki. Szkoda marnować taką piękną ciszę. Jestem żywa i działam.
Idę potem po dziewczynki do szkoły, nadal żywa. Odbieram je. Po dwudziestominutowym spacerze do domu nie mam już siły na nic, następuje całkowite zzombienie. Bo panienki MÓWIĄ. Cały czas. Obie naraz. Nie zamykają im się dzioby.
Trzeba wysłuchać wszystkiego, najlepiej aktywnie uczestniczyć w konwersacji, wykazać zrozumienie, rozwiązać problem, zapewnić wsparcie, zadawać pytania, wyjaśniać wątpliwości...
Nie wiem czy bardziej chciałabym wyłaczyć je czy siebie samą.
Mówienie jest przereklamowane.
3 komentarze:
ja też nie wlączam ani radia, ani tv ani nic co wydaje jakikolwiek odglos. Ta cisza jest dla mnie boska. Jedyne co wchodzi w gre to dzwięk przewracanych kartek książki :) .....a to jest tak rzadko.....zbyt rzadko.
Heh. Moze tylko matki tak maja????
Mialam kiedys fazy, kiedy chcialam sobie posluchac jakies ulubionej muzyki, ale to bylo jakos dawno. Teraz... tez chce sluchac ciszy....!!! :)))
A jesli chodzi o zzombienie, to tez znam ten smak...
Lecz, ooooo... co gorsza, wstyd sie przyznac, zauwazylam, ze odechciewa mi sie wszystkiego niezaleznie od tego, czy dzieciak gada i nawet jesli dzieciak w ogole nie gada....
Czy to normalne?
Myślę że normalne, bo mam tak samo ;)
Prześlij komentarz