Termometr w cieniu pokazuje 37 stopni. Termometr w słońcu nic nie pokazuje, bo zabrakło mu skali.
W domu 32 stopnie od południowej strony i 29 od północnej...
Wybrałam się do Biedronki, bo to najbliższy sklep z porządną klimą. Kilometrowa wędrówka przez zachwaszczone pola bez skrawka cienia. Powietrze drgało od upału, wokół cisza, nawet owadów brak, tylko słońce wali jak młotem. Nie ma czym oddychać. Na murach i chodnikach można śmiało smażyć jajka.
Kiedy doszłam do Biedry, od razu stanęłam przy lodówce z mrożonkami. I bardzo, bardzo długo wybierałam kostki rybne. Bardzo długo.
Nie mogę się doczekać kiedy znowu będę mogła ponarzekać na mróz. ;)
3 komentarze:
Zazdraszczam takiej wycieczki. Marzenie dla mnie. Jestem uwieziona chwiolowo przez chorobe. Zlosliwosc losu
Masz pecha, biedactwo :(
Nooo 😁😁😁 moze w likend uda sie wycieczka do jakiegos klimatyzowanego sklepu 😆
Prześlij komentarz