Dietuję się i po każdym posiłku mierzę glukozę, muszę sprawdzić co mogę a czego nie. Na razie nie jest źle, najwięcej miałam 132 przy normie 140, ale to tylko raz. Normalnie ok 89-93.
Tak jak podejrzewałam, upierdliwe strasznie jest to mierzenie, zapisywanie kazdego posiłku: co, kiedy i ile. No i plan dnia dostosować nalezy do żarcia, oszaleć można.
Liczę godziny od posiłku do posiłku, i chodzę strasznie GŁODNA... Wczoraj do obiadu ugotowałam sobie kalafiora na parze, jakże on mi smakował, pyszny był :) Co oznacza ostateczny upadek, bo kalafiorem gardziłam zawsze i pod każdą postacią :)
1 komentarz:
Wspolczuje bardzo. Mam nadzieje, ze teraz juz z gorki bedzie i zadnych wiecej przeszkod.
Prześlij komentarz