niedziela, 29 czerwca 2008

Witamy na świecie!

Uwaga, będzie szczegółowo-porodowo, nie dla wrażliwców:)))

Przedstawiam Wam Annę Martę Ziembińską :)


Urodziła się w czwartek, 26.06.2008r o 23.45. Waga - 3530g, 56 cm.

A było tak:
W czwartek późnym popołudniem miałam ktg w szpitalu na Żelaznej. Po zapisie poprosiłam o zbadanie, z nadzieją że coś sie może ruszyło w kwestii szyjki. Przemiła pani dr zbadała mnie i przy okazji coś mi zrobiła, nie wiem dokładnie co :) ale powiedziała że to może pomóc dzidziusiowi w przyspieszeniu decyzji o wyjściu :) Wracaliśmy około 20.00 do domu i wtedy poczułam jakieś kłucie w dole brzucha, zwaliłam to na badanie i zlekceważyłam. A niesłusznie...
Dobrze po 21.00 zaczęły się odczuwalne skurcze, najpierw co 8 minut, za chwilę co 6... Bolało całkiem porządnie, ale ciągle wydawało mi się że to nie to. O 22.00 zadzwoniłam do położnej z LIMu, koordynującej porody. Zaczeła dzwonić po szpitalach, żeby znaleźć mi miejsce, a mnie poleciła wziąć kąpiel i sie odprężyć. Odprężyć kurde... Coś mi mówiło, że to nie jest dobry pomysł, ale wlazłam do tej wanny, Rafał zaczął zbierać torby do wyjścia.
Położna znalazła mi miejsce w szpitalu na Madalińskiego, ale kazała poczekać z wyjazdem, żeby nie przyjechać za wcześnie, bo mnie odeślą do domu. Hehe.
W wannie skurcze jakby się nasiliły, poza tym usłyszałam głośne "pyk" i odeszły mi wody;) Przynajmniej pozbyłam sie wątpliwości co się dzieje :) Wypełzłam, pojękując, ubrałam się i zaczęłam poganiać męża. Mąż kompletnie zasugerowany tym co powiedziała położna przestał się spieszyć, zaczął się dopytywać czy aby wszystko wzięłam, poszedł pod prysznic... Jak po raz kolejny zapytał mnie czy wzięłam laktator bo na stronie szpitala piszą żeby wziąć, to nie zdzierżyłam i pomiędzy jednym skurczem a drugim oznajmiłam że ja k...a rodzę, i żeby mi k...a nie zawracał d...y p...nym laktatorem. Trzymając się za brzuch wyszłam z domu i polazłam wkurzona do samochodu. Poczekałam jeszcze opierając się o maskę aż małżonek przytoczy się z torbami. Bolało jak cholera, a Raf chyba na mój widok zaczął odczuwać powagę sytuacji, bo jechał szybko, mocno skoncentrowany i cokolwiek blady :) Korków dzięki Bogu nie było o tej porze. Jak sobie teraz pomyślę co by było gdyby to nie była noc to mnie ogarnia zgroza.
Oczywiście nie wiedzieliśmy gdzie konkretnie jest ten szpital :) więc chwilkę zajęło nam szukanie, ale na szczęście oznakowany był dobrze.
Na izbę przyjęć wchodziłam podpierając sie o ściany bo od jakiegoś czasu miałam już skurcze parte;). Odczekałam jeszcze kilkanaście minut i alleluja, wreszcie przyjął mnie lekarz. Wystarczył mu rzut oka, żeby stwierdzić "o, z panią to my chyba szybko na górę pojedziemy". I słusznie. Zbadał i było 9 cm rozwarcia ;) Powieźli mnie na porodówkę, zdążyłam się tylko wczołgać na łóżko, przy badaniu przez położną było już 10 cm i jupi - rodzimy. Nie zdążyłam założyć koszuli, urodziłam w sukience, w której przyjechałam do szpitala :P Rafał utknął na korytarzu bo podawał lekarzowi teczkę z wynikami badań, ale na szczęście zdążył na końcówkę:)
Nie wiem ile to trwało, chyba max z 6 skurczów. Nacięcie, i siup, już po wszystkim - malutki, mokry, ciepły, rozwrzeszczany człowieczek na moim brzuchu:) Całość akcji trwała jakieś 2 godziny i 45 minut mniej więcej:) Potem tylko szycie i 2 godziny "obserwacji". Nikt mi nie powiedział co mam robić a czego nie, więc po godzinie leżenia z podkasaną pod szyję kiecką i wrzeszczącym dzieckiem na brzuchu zdecydowałam się przebrać wreszcie w koszulę i zaryzykować podanie dzidziowi piersi:) Pełen sukces:)
cdn

a teraz kilka fotek:

9 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Ewa, GRATULACJE!!! Śliczna dziewczynka i tak słodko pije z piersi:) A tak się bałaś tego porodu, zazdroszczę szybkości! Niech się zdrowo chowa!:)

Kajka pisze...

Ewuś, aż się popłakałam ze wzruszenia. Masz prześliczną córcię. Tfu! Masz dwie prześliczne córcie. A tego ekspresowego porodu to Ci bardzo zazdroszczę.

Marta pisze...

Też się popłakałam. Gratulacje!!! Ania jest śliczna,nie widać po niej tego porodu :)

Czekam na więcej relacji o siostrzanych interakcjach :D

Fommek pisze...

Ewo, wspaniale ;)
po trudach i niepokojach ciążowych lekki poród Ci się należał :)
Zdjęcie w sukience jest wspaniałe...
Gratuluję Ci i ściskam :)

Jeszcze na całe szczęście w dwupaku :)
Olka McBaby :)

gosia garkowska pisze...

gratulacje dla dzielnych Kobietek :-)
piekny porod i pieka corcia!

Ania pisze...

Ewa GRATULCJE!!! dzielnie się spisałyście! Anulka cudna po prostu i imię najpiękniejsze ;)
buziaczki dla Was
Ania Tulikowa

zuza112 pisze...

GRATULACJE!!! Piękny poród i cudowne zakończenie w postaci ślicznej panienki. Powiedziałabym, że jesteś stworzona do rodzenia dzieci ale się boję, że mnie pogonisz ;))) Jeszcze raz gratuluję i zdrówka życzę!

Cuilwen pisze...

Dziękuję Wam :)
Dochodzę pomaleńku do siebie, ale na myśl o tym że juz niedługo pojedzie moja mama i zostanę sama z dwoma panienkami ogarnia mnie zgroza :)
Ania je co chwila, noce kompletnie zawalone i ze zmęczenia osiągam odmienne stany świadomości:) Oby do przodu, może za jakiś czas wszystko się unormuje:)

ziarnko piasku pisze...

Jejku, dopiero teraz zajrzałam...
Ogromne GRATULACJE!!!
cieszę się że wszystko jest w porządku!
Życzę zdrówka Mamusi i Maleńkiej Ani :)
----
pamiętam jak niedawno czytałam na blou że jesteś w ciązy a tu proszę - Maleństwo już po tej stronie... :))) jak ten czas leci...