poniedziałek, 15 sierpnia 2011

...

Czemu mam wrażenie, że od ludzi, nawet tych bliskich, oddziela mnie już nie przepaść, tylko istny Rów Mariański?

6 komentarzy:

Marta pisze...

Why? How? Oh, just come over! :)

Arantalanthas pisze...

no, bo oni nadal mają normalne życie a my nie.

powiem Ci, że mam paniczny lęk, histerie i baby zwany blues.

Moja starsza nienawidzi braciszka ale widzę, że jak zostałyśmy same (mąż w pracy) to się troszkę uspokaja, na szczęście młody większość przesypia, ja sprzątam, gotuje, gary,podłogi itd.
położna nadal nie przyszła, nie wiem kiedy ma zamiar, ja planuję już chodzić na spacery więc mam ją w życi.

dostałam nawału i młody wieczorami, w nocy mi pluje, dusi sie, nosem wypluwa i ryczy dalej o cyca, czy nie wiem o co. Próby odbeknięcia kończą się wyrywaniem. w ogóle jakiś taki przelatujący przez ręce, nie wiem,może zapomniałam jaki jest noworodek. Myję go sama, potem Helę myję,jest kul, chyba mi cipa pęka już od wysiłku, bo boli.

i chusty się boję upiąć, że za mały a by się przydała.

napisz jak to u Was wygląda, bo troche kuzwa ciężko mi idzie

Cuilwen pisze...

Ściskam współczująco. U nas niewiele lepiej, gary mi odpadają bo mąż w domu jeszcze parę dni, a on lubi gotować. Ale reszta masakra, młody tak samo się dusi przy jedzeniu, mam tyle mleka że mogłabym go utopić, tak samo ryczy przy odbijaniu i się wije. W nocy budzi się po 5-7 razy i to nie tak, że zje i zaśnie, trzeba go wziąć do pionu bo ulewa, brzuch go boli, robi kupę, przy przewijaniu ulewa, potem ryczy o cyca, dusi sie, do pionu go, i tak dalej, może to trwać pół godzinki, godzinkę albo trzy... Rano ledwie mogę rozkleić zapuchnięte oczy.
W chustach noszę, bo inaczej nie zjadłabym nawet śniadania, nie mówiąc już o obsłużeniu panienek, nawet w minimalnym zakresie.
Dziś dopiero o 11 udało mi się zamienić nocną koszulę przepoconą i lepką od mleka na normalne ciuchy.

Musisz się przełamać, zawiąż go i już, jak nie wyjdzie to następnego dnia spróbuj znowu, kiedyś sie uda. A jest łatwiej.

Panienki lubią braciszka szalenie, ale strasznie głośne są, więc on się ich trochę boi. I płacze.

Niespecjalnie mam ochotę jeść, stres mnie zżera, wmuszam w siebie cokolwiek z rozsądku, ale za każdym razem mam pawia w gardle.
W nocy jak leżę między śpiącym mężem a kwękającym synem czuję się samotnie, nieszczęśliwie i źle, do tego stopnia że się duszę. I mam straszny niesmak do samej siebie, bo mam wrażenie że czego nie dotknę to spieprzę, taka jestem beznadziejna. I to poczucie, że nigdy z niczym nie będzie lepiej. Pieprzone hormony.

Baby blues powiadasz? Oby nie co gorsze to było.
Że boli to normalne, mnie dopiero co przestało a Ty przeca urodziłaś parę dni po mnie.

Ogólnie, lekko nie jest.
I masz chyba rację, ludzie mają normalne życie, dla mnie to jak film. Samopoczucia mojego nie poprawia bynajmniej świadomość, że to wszystko moja wina, bo sama się w to wrąbałam. Jak sobie pościelesz tak się wyśpisz, a że mi teraz niewygodnie to mogę mieć pretensje tylko do samej siebie. Dołujące to okrutnie.

spektrum koloru pisze...

ja tylko na szybko napisze do obu (bo mi sie starszaki biją k.mać :/)
:
szałwia! ja w ogóle nie miałąm strasznego nawału jak to przy dwójce starszej. szałwia pita plus obserwacje ilosci mleka naprawdę działają cuda!
na rów mariański niestety nie wiem co działa cuda. mnie tam on nie przeszkadza. mam swoje znajome wirtualne wielomatki i jest ok.

Cuilwen pisze...

Dzięki. Spróbuję. Chociaż trochę się boję, że jak sobie laktację zastopuję to mu zabraknie, bo on wciąga jak odkurzacz... Żarłok. Dziś na wizycie kontrolnej wyszedł dzienny przyrost 94g przez zeszły tydzień.

Małgorzatka pisze...

No to mnie trochę pocieszyłaś.

A dziś on śpi cały dzień z godziną przerwy

nie wiem czy cieszyć się, że miałam "czas" dla Heli czy przyszykować sznur, bo jutro po upojnej zapewne nocy nie będę mogła ruszyć ręką.

W nocy też się duszę i boję. W dodatku mąż śpi teraz z Helą więc jestem zupełnie sama. Ja i sąsiedzi :0 ktorych wybudza wycie dziecka;)

Spróbuję z chustą, tylko mam taką dziadową elastyczną sleepy wrap.
Helę przenosiłam w niej ale dopiero jak miała ze 3 miesiące.
nigdy nie wiązałam na leżąco, niby mam opis na stronie więc jutro spróbuję ;) Przynajmniej mam jakąś misję;0)