piątek, 19 sierpnia 2011

Czasowstrzymywacz

Czas stracił swój linearny charakter. Tkwię w środku chaosu codziennych wydarzeń, nad którymi nie mam żadnej kontroli. Nie jestem w stanie nic zaplanować, zapamiętać, przewidzieć, nad niczym nie panuję, nawet nad sobą. Jak ślimak w muszelce albo mucha w bursztynie, przetrwać, przeczekać, aby do. No właśnie, czekać. Tylko na co? Żeby wydobyć się z tego bagna potrzebuję kotwicy, jakiegoś punktu zaczepienia w przyszłości, celu. Czegoś dla mnie ważnego, do czego mogę się przygotowywać. Czego mogę się spodziewać. Ostatnim takim punktem były narodziny Mateusza. Na kolejny nie mam pomysłu.
Ot, synek się znalazł a mama się chwilowo zgubiła.
Witam się ponownie z atakami paniki. Przeplatanymi, żeby było ciekawiej, napadami furii. I poczucia rozpaczliwej wręcz bezradności.

Dawka pozytywnej energii podawana przez uszy :) Kocham tę piosenkę, przez 4 minuty i 6 sekund czuję się jak Prawdziwa Twardzielka Która Skopie Wszystkim Dupy :P



10 komentarzy:

Małgorzatka pisze...

oj tak....

ja to bym chciala

zeby on mial juz

chociaz 2-3 miesiace

delfina pisze...

Nie zazdroszcze stanu , chociaż tkwię teraz w podobnym , ale to minie ...
Ale zadroszczę tego , ze tak trafnie umiesz napisać o tym . Trzym się . Buziol

Cuilwen pisze...

Wszystko minie. Będzie lepiej... albo nie.
:)

Ja też bym chciała żeby młody miał ze dwa miesiące, żeby zaczął zauważać otoczenie, co pozwoliłoby go zająć chociaż na pięć minut...
Dziś miałam do rozwikłania domową łamigłówkę psychologiczno-logistyczną - kipiące gary (mąż za chwilę wróci i stanowczo będzie się domagał obiadu), panienki rozwrzeszczane i tłukące się po głowach (też co chwila domagające się obiadu) oraz obudzony przez nie zapłakany noworodek, który NATYCHMIAST ale to JUŻ!!! musiał dostać jeść. No i dowiedziałam się ciekawej rzeczy o sobie - umiem ugotować obiad jedną ręką, z zassanym dzieckiem, wiszącym na drugiej.

PRACOWNIA GUZIK z PĘTELKĄ pisze...

O widzisz, jak to człowiek jednak uczy się przez całe życie :)Może przy następnym dziecku będziesz mogła gotować obiad dwoma rękami z jednocześnie zassanym bejbikiem :)

Małgorzatka pisze...

przy następnym będziesz umiała przewinąć dziecko na wolnym palniku ;P

nie no.

ja myślałam, że jak już dzieci mają więcej niż 2 lata to nie wrzeszczą :D naprawdę :P

to Ty jeszcze gotujesz mężowi, nieźle :D ja mówię-tam masz worki z kaszą, tam masz jajka, tam warzywa, zrób sobie co uważasz :D

Cuilwen pisze...

Kasiu, mam nadzieję, że będzie tylko lepiej i sprawniej ;)

Hahahahaha, Gosia, dobreee :) Może już zacznę trenować z palnikiem ;)

Dzieciory jak mają więcej niż 2 lata to tez wrzeszczą, tylko głośniej ;) I bardziej irytująco... Przestają, jak mniemam, około 10 roku zycia, ale może mnie jakaś mama dziesięciolatka zaraz z błędu wyprowadzi... ;)

Co męża to ja już taka pierdoła jestem z poczuciem obowiązku ;)

Cuilwen pisze...

On tez gotuje, wiec mi głupio...

KORONKA pisze...

Jak już mają 10 lat to nie wrzeszczą, ale... potrafią gadać cały dzień lub całą drogę (7h)o głupotach. Sama nie wiem co gorsze :-) Czasem cieszę się, że ktoś wymyślił komputer i choć najczęściej syna od niego odganiam to czasem jak mam dość SŁUCHANIA, z przyjemnością pozwalam Mu przy nim posiedzieć :-)

Kajka pisze...

He, he, he, myślisz, że za dwa miechy będzie fajniej? Guzik z pętelką. Uroczy pełzacz wściekający się, że przewrót mu się udał, a powrót nie. I że zaplątał się w poduszkę / pieluszkę / zabawkę / własne ubranie. Wyrywający się do świata już zaraz natychmiast. Nie w chuście, nie w nosidle, ale (łolaboga) przodem do tegoż świata. W innej pozycji źle niedobrze, przewrotki i wyginanie w każdą stronę.

Znalazłam punkt zaczepienia, ale oznacza on odczepienie od rzeczonego delikwenta i źle mi z tym baaardzo. Czyli ... ostrożnie z marzeniami ;)))

Będzie lepiej. Jak wybędą z domu. I oby stać ich było na swoje.

Całus Ewuś. Dobrze, że mogę do ciebie wykręcić, stawiasz do pionu.

spektrum koloru pisze...

uuu no wrzeszczą, wrzeszczą, te powyzej lat 3 także.
odpuśc gotowanie - polub się z barem-z-żarciem-na-wynos. chociaz przeż te kilka tygodni. przynajmniej jedna rzecz Ci odpadnie z grafiku, a to w tym przypadku duuużo.
ja odpuściłam też sprzatanie oraz twórcze-zabawy-ze-starszakami. z tym mi gorzej, ale jeszcze ich/mnie plac-zaf trzyma przy życiu.
punktu w przyszłości nie widzę u siebie takoż. do pracy bedę musiała. jakiej pracy? gdzie? nie wiem, acz finanse domowe trzeba wspomóc ...