poniedziałek, 24 października 2011

Dobij waść...

Pulchny brzuszek, poduszkowate stópki z paluszkami jak kulki, zaśliniony, bezzębny uśmiech, jedwabiste włoski, drobniutkie, różowe paznokietki,  rozkoszna kombinacja oponek i dołeczków. Urocze, prawda?

To słodkie stworzonko doprowadziło mnie dziś do takiego stanu, że, próbując napić się wody, stłukłam po kolei dwie szklanki. Trzęsły mi się ręce. Podobno krzyk niemowlęcia jest niewiele cichszy od młota pneumatycznego. Cóż, może to i prawda, bo czuję się, wypisz wymaluj, jakby ktoś przewiercił mi tym sprzętem głowę na wylot.

7 komentarzy:

delfina pisze...

Kurczę , oj kurczę ... łobuz...

ziarnko piasku pisze...

może zrób jak radzi Ania - włóż słuchawki ;) posłuchaj młodszej latorośli :D pozdrawiam! :)

Małgorzatka pisze...

mnie do takiego stanu codziennie doprowadza starsza, jej krzyk jest milion razy gorszy niz Tomka. Drza mi rece,jestem w rozpaczy, jej ulubione zajecia bowiem to skakanie i obledne wycie o cokolwiek.

Ewo,nie wiem czy doszla wiadomosc fejsbukowa, pewnie sie gdzies zatracila, zapytam wiec tu: czy wizyta popologowa u gina jest obowiazkowa? jakos nie mam ochoty juz sie tam pokazywac i wydawac na gina kolejne pieniadze.

Gabryjelov pisze...

Kurde i u nas ryk.Rano jest spoko,Mela ma swój rytm co trzy godziny cyc,ładnie je i jest zadowolona.Koszmar zaczyna się ok 16.00 kiedy i starszaczka już w domu.Odrywa się od cyca...a jak już się przyssa wierzga nogami,i drapie pazurami...nie wiem może kryzys laktacyjny?Nie wiem...ale uszy puchną,na dodatek starsza rozjuszona po przedszkolu również wrzeszczy o wszystko...wpada co jakiś czas nawet w stan histerii,wijąc się jak piskosz po podłodze...Ogólnie głośno u nas bo i mi czasem puszczą nerwy...a gdy zapadnie cisza i dwa kojoty usną tak ok godziny 10.00 dręczą mnie wyrzuty sumienia,że krzyknę że nie daje rady...itp.itd...Ale chyba tak to jest wszędzie.

Cuilwen pisze...

Słuchawki nie pomagają, potrafi przekrzyczeć ;)I jeszcze mi je z uszu wyrywa ;)

Wszystkim czasem puszczają nerwy. Niektórym, rzekłabym, zazwyczaj puszczają ;) Mnie na przykład ;) Potrafię się tak wydrzeć, że mam chrypkę następnego dnia. Ale sorry, jestem jedna i u kresu sił a ich troje, przepełnionych energią. Walka jest nierówna ;)

Cuilwen pisze...

Małgorzatko, odpisałam na fejsie :)

Kajka pisze...

Masz święta rację! Jakby nie patrzeć - przegramy ;)