niedziela, 30 października 2011

Poranek

Czwarta. Młody płacze. Podnoszę się. Piasek pod powiekami, zatkany nos, obolałe gardło. Nakarmić, odbić, przewinąć. Boli głowa, chyba mam gorączkę. Zimno, ogrzewanie wyłączone na noc w celach oszczędnościowych. Trzęsę się, upuszczam okulary. Cud, że się nie stłukły. Mały wymiotuje. Wytrzeć, podnieść, ponosić. Zimno. Czwarta czterdzieści. Zmiana pieluchy, mały, utulony i wykołysany, zasypia. Padam na łóżko, wpasowując się w wąską szczelinę między mężem a synkiem. Zamykam piekące oczy. U dziewczynek zapala się światło. Usiłuję zasnąć, chociaż na momencik. Czwarta pięćdziesiąt. Ania wchodzi do sypialni, oznajmia, że jest głodna. Budzi się Mateusz. Wstajemy. Mąż zabiera dziewczynki do kuchni. One się kłócą, on robi śniadanie i zirytowany, przywołuje je do porządku. One mają to gdzieś. Boli mnie głowa. I gardło. Nie mogę mówić. Zimno mi, strasznie mi zimno. Nieustający koncert życzeń: mamo posłuchaj, mamo daj mi grę, popatrz mamo jestem smok, a możemy gumę do żucia, mamo ja chcę się ubrać, nie nie chcę spodni, chcę sukienkę.
Długi weekend w pełnym rozkwicie.
Czemu chce mi się płakać.

4 komentarze:

Małgorzatka pisze...

i jeszcze zmiana czasu, teoretycznie można sobie pospać dłużej. U nas od rana wyjcza rzeźnia. młody przeszedł samego siebie z niewiadomej przyczyny. Bardzo ale to bardzo współczuję Ci choroby. Oby szybko przeszło:*

Cuilwen pisze...

Dzięki :* No właśnie, zmiana czasu. Szczęśliwi bezdzietni mogą se pospać.

Małgorzatka pisze...

aaa nie, to krócej się śpi. ale co tam. krócej czy dłużej? już sama nie wiem. to chyba bez znaczenia,dla nas ;p

Cuilwen pisze...

Dłużej :) Krócej to na wiosnę :)
Nas to wali, bo nasz sen nie jest regulowany zegarkiem tylko dziećmi ;)