piątek, 27 stycznia 2012

Latający Klusek

W drodze powrotnej dostałam w samolocie koszyk dla Młodego. Teoretycznie przeznaczony jest dla dzieci do 6 miesięcy, do 10kg wagi. Klusencjusz mieścił się w niego na wcisk, nie mógł się ruszyć, więc znienawidził ten pojemnik od pierwszego wejrzenia. Włożony do środka protestował tak energicznie, że ściany drżały, więc usypiałam go na rękach i dopiero porządnie zaśniętego odkładałam.


Na szczęście był to nocny lot, więc młodzież głównie spała snem sprawiedliwego, dzięki czemu i ja na większość czasu padłam jak ścięta kosą.
Przesyłam szczególne pozdrowienia miłej pani stewardessie, która okazała się mamą noszącą :) Zobaczyła Kluska w Ergo, zagadała do mnie i wyjawiła, że ona swoje dziecię nosi w chuście :)

Wszystkim podróżującym drogą powietrzną polecam rozwiązanie bezwózkowe - dzieć w nosidle to naprawdę wygoda, zwłaszcza kiedy ciągnie się ze sobą tyle bagażu co ja...

3 komentarze:

elffaran pisze...

Zastanawiam się co z małym człowiekiem w czasie ewentualnych turbulencji? czy maluszek jest w tym "pojemniku" jakoś umocowany?

Cuilwen pisze...

Na wierzchu jest siatka, którą należy zapiąć na kołysce kiedy są turbulencje :) Młodzież nie wypadnie :)

kaszka pisze...

ja lubie rozwiazania podwojne, wozek zwykle robi za muła. dzieciak na plecach torby w wózku :D