Noce są równie urozmaicone jak dni, więc przezornie zaopatrzyłam się w kilka litrów Pepsi Max, którą podaję sobie doustnie tak co dwie godzinki, żeby się nie przewrócić. Czyż życie nie jest piękne?
To jednak nie wszystko. Dodatkowych atrakcji dostarcza mi Ania, którą, po odprowadzeniu do przedszkola, trzeba siłą ode mnie odrywać, wrzeszczącą i zaryczaną. Serce mi pęka, szczerze mówiąc, ale trzymanie jej non stop w domu przekracza moją wytrzymałość. Nie wiem jak podejść do tego problemu, bo nigdy przedtem nie miałam z niczym podobnym do czynienia.
Na szczęście wciąż jestem świeża, rześka i zrelaksowana po wakacjach, więc do trudności obiektywnych oraz wszelkich czających się psychicznych dołów podchodzę na maksymalnym luzie. Jestem zdeterminowana i zdecydowana wydłubać z każdej chwili dnia maksymalną ilość zadowolenia. Ciekawe, na jak długo starczy mi mentalnych zasobów.
Mimo nowatorskiego podejścia autora tekstu do polskiej gramatyki i leksyki, ta piosenka jakoś mi się podoba :) Mrozu & Kasta rządzą w moim odtwarzaczu ;)
2 komentarze:
Się nie dziwię, dają kopa. Trzym się Matko chorego. Łączę się w bólu. Kajtek na przemian zwraca albo wali w pampka. A ja zachodzę w głowę - szyneczka, ryż czy gotowany pstrąg.
Jezusie!!!!! niech Klusek szybko wróci do zdrowia:(
Prześlij komentarz