poniedziałek, 5 marca 2012

Rano

Wstałam dziś o 5.00.
Niedługo po mnie wstały dziewczynki.
Ania zażyczyła sobie na śniadanie surówkę z tartej marchewki i jabłka. Zrobiłam.
Dziecko wzięło miskę i poszło sobie, pojadając.
Mateusz leżał na kocyku, Ania usiadła obok niego ze swoją surówką.
Przebierałam się w łazience, usłyszałam narzekanie Ani:
"Mateus zablał mi moje śniadanieeee".
Poszłam sprawdzić co zacz.
Zobaczyłam:
Ania siedziała na kocyku obok Mateusza, grzebiąc łyżką w prawie pustej misce.
Mateusz leżał na kocyku na wielkiej kupie marchewki.
Smrodek, zalatujący z pampersa, wskazywał, że kupa marchewki nie była jedyną kupą w pomieszczeniu.
Zgarnęłam Młodego i poszłam go przewinąć.
Starałam się nie denerwować.
Naprawdę się starałam.
Kiedy wróciłam do pokoju, Ania zdążyła już rozprowadzić kupę marchewki równiutką warstwą po całym dywanie.
Dobijcie mnie. Jest dopiero 6.36.
Umieram.


Jedynie słuszny podkład muzyczny na wczoraj, dziś, jutro i zawsze. I love Chwytak.


Gulu gulu gulu gulu gulu jeeee!

9 komentarzy:

delfina pisze...

Fajny początek tygodnia :D
Ale i tak z Ciebie lepsza matka niż ja :D . Na takie życzenie sniadaniowe i wogle jakieś wymyslanie z rana nawet nei mają szans :D , mogą se wymyślac popołudniu ,a le nei z ranka , o co to to nieeeeeeeeeee :), taka wyrodna jestem :)
A bałaganiarski eksces miał meijsce w zeszły piątek u mnie . Ze względu na kota , któego mamy od pół roku , nasz Luluś(papużka) musiał zając miejsc w najwyższym punkcie salonu czyli na szafie . Kazik ( kot ) do połuidnia ma zwyczja dużo spac w domu , a że miałam do załatwienia sprawę to kot pozostawał w domu z papugą ... nie nie, no rozdzieliłam po pomieszczeniach ,a własciwie to Luluś został zamknięty w pokoju chłopców. Przywiozłam młodszego z przedszkola ( starszy dalej z ospoowymi strupami w domu ) i cieszyłam się , że chłopcy tak cichutko u siebie siedzą . O 15 wrócił mąż i zagląda do nich ( oczywiście oni już nei siedizeli w pokoju swym ) i pta , a co to? Wchodze , a każdy drucik klatki Lulusiowej został popaćkany farbami , ucierpiało również ptaszysko :)))
I tka moje dzieci pokolorowały swiat skrzydlatemu przyjacielowi :)

Cuilwen pisze...

Hahahah, jak dzieci cicho siedzą to alarm się powinien włączać :P Dobre, dobreee :) Biedna ptaszynka :)

Arantalanthas pisze...

ja rozumiem nalesniki, parowki czy nawet jajko na miekko
ale marchew???
jak to mozliwe???

Cuilwen pisze...

Lubi marchew :) Lubi pomidory, brokuły. I kotlety mielone :)

Cuilwen pisze...

A już po wszystkim razem z Zuzą wymieszały resztkę marchwi z chrupkami kukurydzianymi... I zjadły wszyściutko ;)

Arantalanthas pisze...

:D :D :D

Cuilwen pisze...

Na kolację Ania jadła kabanosa, maczając go w budyniu waniliowym.
Ze strony dzieci już nic mnie nie zdziwi.

Kajka pisze...

Bo żeś się nie od tej strony kupy zabrała ;))) Nie uczyli cie, ze najpierw trzeba kupę z dywanu, bo ta w pampersie trochę wytrzyma??? Smrodek niestraszny, ale marchewkowy dywan, o fuj ;))

Cuilwen pisze...

Dobrze gadasz, Matko Doświadczona :)