Matju od kilku tygodni chodził, trzymany za rączki, a wczoraj wykonał pierwszy, malutki, samodzielny krok. :) Od razu klapnął na pupę, ale był z siebie bardzo zadowolony :)
Prowadzam go po mieszkaniu, zgrzytam zębami na ból zgiętych pleców, ale trwam w zachwycie - te małe pierożkowate stópki, drepczące chwiejnie, tłuste paluszki, zaciśnięte na moich dłoniach i ten zniewalający, zaśliniony, dwuzębny uśmiech specjalnie dla mnie :) Czasem dobrze być MAMĄ :)
Dziewczynki rozwijały się zupełnie inaczej. Zdumiewające - trójka dzieci tych samych rodziców, wszyscy hodowani w niemal ten sam sposób, a tak różni.
2 komentarze:
brawo!!! u nas ten sam etap ;)
:)))
Prześlij komentarz