Z cyklu "Filozofia rodzicielstwa w pigułce":
Wieczór. Stado dzieci (czyli wszystkie trzy) radośnie i hałaśliwie dziczy po całym mieszkaniu. Mąż i ja siedzimy i patrzymy na to zrezygnowanym wzrokiem, co chwila krzywiąc się, gdy wyjątkowo głośny ryk piłuje nam trąbki eustachiusza.
Ja (z grozą): Patrz, jest ich tylko troje a robią pierdzielnik i hałas za dziesięcioro. Co byłoby gdybyśmy, zgodnie z pierwotnym planem, mieli piątkę???
Mąż (z filozoficznym spokojem): Trzeba byłoby dźwiękoszczelne drzwi... Taki "panic room".
Ja: Ale zamykalibyśmy bachory czy siebie?
Mąż: W sumie to wszystko jedno po której stronie drzwi się znajdujesz, byle cisza była...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz