środa, 20 marca 2013

Sztuka negocjacji

Sztukę negocjacji dzieci mają opanowaną do perfekcji.

- Mamoooo, mogę iść do Zosi?
- Nie, masz zostać w domu, ciocia powiedziała, że ma dużo pracy. Wiesz, musi rozpakować mnóstwo rzeczy po przeprowadzce.
- Ale proooszęęęęę!
- Córciu, słyszałaś co powiedzialam?
- Mamooo, proooszęęęęę!!!
- Ale ciocia mówiła, że nie dziś... Nie ma czasu.
- Mamooo, mogę iśc do Zosi?
- NIE. Nie możesz, ciocia prosiła, żebyście dzis nie przychodziły. Możesz zaprosić Zosię do nas.
- Mamoooo, proszę, proszę, PROOOSZĘĘĘĘ!
- Przecież wyjaśniłam ci, że nie możesz tam iść i dlaczego.
- Mamo, moge iśc do Zosi, proooszęęęę!!!!

I w ten deseń następne 15 minut.
W końcu przerzucam ciężar decyzji na sąsiadkę.

- Idź i zapytaj cioci czy możesz wejść.

Idzie. Pyta. Dowiaduje się, że nie, nie dziś. Wraca.

- I co powiedziała ciocia?
- Że nie możemy dziś.
- No widzisz.
- Mamoooo, mogę iść do Zosiiiiii? Proooszęęęę!

Moja głowa odczuwa gwałtowną potrzebę zetknięcia ze ścianą. Najlepiej z rozpędu.



3 komentarze:

the light princess pisze...

osz kruca. ciężki przypadek. .. ja każę powtórzyć moje argumenty i wtedy pytam czy może. najczęściej działa...

Małgorzatka pisze...

O BOŻE!

plask

Cuilwen pisze...

Podobno te cechy, których nienawidzimy u dzieci, blogoslawimy u dorosłych. Cóż, mogę się tylko cieszyć, że dzieci mi rosną nieustępliwe i dąża do celu za wszelką cenę :P