Ciepła, słońca, zieloności... Ratunkuuuuu.
Kiedy człowiek budzi się bladym świtem do wtóru wyjącego dziecka, a za oknem śnieżna zadymka, chociaż już koniec marca, to odechciewa się wszystkiego.
Tony ubrań, w które należy poowijać wyrywającego się Młodego, codzienne kłótnie z dziewczynkami, zeby zalożyły czapki i szaliki bo zimno. Droga do przedszkola i do szkoły w lodowatym, kąsającym wietrze, z wyjącym wózkiem. Wybieranie zrzuconych rękawiczek z zasp i wbijanie ich na nowo na odmrożone łapki.
Wiosnyyyy!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz