niedziela, 7 kwietnia 2013

W tym miejscu...

... dzis w nocy znalazł się wpis, który usunęłam rano. Wpis, nawet jak na mnie, wyjątkowo smutny. Odzwierciedlający nastrój chwili, a raczej długiego ciągu chwil, podczas których szarpałam się ze sobą i z sytuacją międzyludzką, która mnie przerosła, nie po raz pierwszy zresztą i, jak mniemam, nie ostatni.
Usunęłam go, bo w świetle dnia wyglądał źle.
Ale wynikły z niego dwie dobre rzeczy - snując się po domu z płaczem o drugiej trzydzieści nad ranem poczułam, że nie mam już nic, wreszcie wyczerpało mi się wewnętrzne zasilanie, światełko zgasło, mrok, groza, samotność i rozpacz. I wtedy zabłąkałam sie do pokoju dziewczynek. Popatrzyłam jak śpią, poprawiłam rozkopaną pościel i stwierdziłam, że, o dziwo, żyję. Kiedy już trafiłam z powrotem do łóżka, przytuliłam synka i w końcu zasnęłam, a posapywanie Młodego, wybaczcie banał, odganiało demony. Jestem mamą. Dzięki Bogu za to.
Drugą dobrą rzeczą były pytania, czy u mnie wszystko w porządku. Od jednej duszy znajomej i drugiej - dotychczas nieznajomej :) Dziekuję :) Po prostu  - dziekuję :)


5 komentarzy:

Mama Misi i Lucusia pisze...

Oj tak to bywa kochana. W nocy wszystkie koty są czarne. ja tez tak mam, że przytulając tego mojego syneczka, który już za chwilę mnie przerośnie mogę stwierdzić, że jednak nie zamieniłabym tego na nic w świecie.Jesteś świetną kobietą, więcej wiary w siebie.

Unknown pisze...

Najważniejsze ze złe demony odgoniłaś... Masz cudowne dzieci i jesteś świetną Mamą, a że czasem bywa ciężko i źle...to po to by później było tylko lepiej...:) Tulę <3

the light princess pisze...

bede nudna :P
just breathe.

Ka pisze...

No żeś mnie normalnie tak rozczuliła, że że że że... nie wiem

Cuilwen pisze...

:)