To było oczywiste, że dobrostan nie potrwa długo ;)
Na dziś wyznaczono mi termin zdjęcia szwów z pleców. Musiałam dojechać do Ronda Wiatraczna, przez spory kawałek Warszawy, rozkopanej malowniczo pod budowę metra.
Jako matka leniwa, zamówiłam taksówkę. Z fotelikiem. Kiedy potwierdzono, że taksówka jest w drodze, zadzwonił Mąż i, na wieść o mojej ekstrawagancji, wyraził niezadowolenie. Chcąc uczynić zadość mężowskiemu życzeniu, odwołałam taksówkę i w dzikim pośpiechu zaczęłam się szykować do wyjścia (droga samochodem=30 minut, droga autobusem=1,5 godziny i zaczęło brakować mi czasu). ten moment wybrał Matju, żeby uświnić się kanapką z serem, zostawioną na stole przez Zuzię.
Trzęsąc się ze zdenerwowania, przebrałam Młodego i galopem popedziłam na przystanek. Czekała mnie jedna przesiadka po drodze.
Autobus uciekł mi sprzed nosa. Następny, przewidziany za 10 minut, spóźnił się o 5 minut. Byłam więc 15 minut do tyłu.
Przesiadka. Kolejny autobus zamknął mi drzwi przed nosem. Następny za 15 minut. Nie przyjechał... czekałam kolejne 15 minut i w stanie hiperwkurwienia, nerwowo tupiąc, zdecydowałam, że ja to pier.... znaczy lekceważę i zadzwoniłam po taksówkę. Opinią Małżonka będę się martwic później.
Traf chciał, że podjechał po mnie akurat ten sam pan, którego odwołałam poprzednio. Z fotelikiem.
Spóźniłam się, ale na całe szczęście lekarz zdecydował się mnie przyjąć. Zdjęcie szwów przebiegło bezboleśnie i błyskawicznie. Tyle dobrego.
Po powrocie do domu zapragnęłam coś zjeść. W tym czasie Matju zdjął pieluchę, zrobił kupę na podłogę i wymazał siebie oraz otoczenie.
Weszłam do pokoju dziewczynek i zabił mnie smród... Nie wiedziałam jak mam przetransportować do wanny dziecko dokładnie pokryte brązowymi smugami.
Młody podczas mycia darł się jak zarzynany.
Do uprania - dywan, do umycia - podłoga. Pokój do gruntownego wietrzenia.
Zapisuję to wszystko ze szczegółami. Po co? Ano, bo Drogi Synuś kiedys będzie nastolatkiem. A zemsta jest rozkoszą bogów.
;)
18 komentarzy:
mam nadzieję że zemsta będzie słodka;)
wiem że dla Ciebie podróż do lekarza to był killer ale ja, czytając o Twoich perypetiach, ryczałam ze śmiechu (ale wciąż z empatią)
powiem coś teraz,całkowicie serio, nie gniewaj się, jeśli uzasz to za wtrącanie, ale mam zboczenie zawodowe.
Myśleliście o tym, żeby Mateusza pokazać psychologowi? to już któryś z kolei raz, kiedy bawi się kupą. Miałam już takie dzieci jako pacjentów- często wychodziły im zaburzenia SI.
Niepotrzebnie odwołaś ta taxi - tylko dołożyłaś sobie roboty, a męża i tak nie uszczęśliwiłaś. Na drugi raz to mu o tym nie mów, tylko zrób tak aby tobie było łatwiej i lżej. Faceci i tak mają łatwiejsze życie.
o boszz... ja trzymam kciuki za Twoje zdrowie psychiczne ;)
a tak z innej beczki - dwa dni temu usiłowałam zamówić taxi z fotelikiem (mieszkam w Poznaniu) i usłyszałam, że nie mają obowiązku wozić w fotelikach i nie dysponują takowymi, grrrr... czyli jednak w cywilizowanym mieście mieszkasz :)
Dziwi mnie zachowanie Pani męża, żal mu na taksówkę?? Niektórzy faceci są beznadziejni!!!
Tak, to tez mi przyszlo do głowy :))) Facet, który musiałby z DZIECKIEM jechac zdjąć jakiekolwiek SZWY, zamowiłby lektykę!!! ;-))))
hahahahahahahaha lektykę :D dooobre :D
Kaja, wszystkie moje dzieci na pewnym etapie bawiły się kupą ;) To potem przechodzi, jak nie przejdzie to owszem, zaprowadzę Kluska do pana od głowy. Na razie jest jeszcze malutki, niewiele rozumie i bawi sie wszystkim co mu wpadnie w ręce, lubi sie babrać w maziach, proszkach, a najbardziej na świecie uwielbia bawic się wodą - chlapać, przelewać, wylewać, włazić w kałuze i tupać i tak dalej.
Zazwyczaj w wieku około trzech lat juz całkiem im przechodziło, zobaczymy :) Dziewczynki były kilkakrotnie obserwowane przez psychologa i wszystko z nimi ok z grubsza. Ale dzięki za radę, zaburzenia SI nie przyszły mi do glowy, bedę uważać :)
W sumie to cala wycieczka przeszła dość bezinwazyjnie, nawet samo zdejmowanie szwów było ok, chociaz Mateusz posiedział 15 sekund na krześle a potem udał się na zwiedzanie gabinetu, mialam serce w przełyku bo lezałam na stole i nie mogłam sie ruszyć a tam rózne narzędzia leżały...
Gosia, śmiech to zdrowie :D
Dobrze, że nie musiałam jechać z calą trójką, wtedy mogłabym od razu zażądać skierowania na oddzial zamknięty ;)
Owca, rację masz :D Mają łatwiejsze życie i sami o tym nie wiedzą ;)
Wiesz, jak przypomnę sobie ile zapłaciłam za taxi do Ciebie to mężowi się troszku nie dziwię ;)
Aczkolwiek nie mam najmniejszej wątpliwości, że jakby sam miał jechać z Matim to by nie lektykę ale gwiezdny ścigacz wynajął.
Jakkolwiek bym ci nie współczuła (a współczuję, zwłaszcza smrodu) widzę jeden pozytywny aspekt tej sytuacji. Dobrze, że Twój synuś nie wymazał się kupą PRZED całą eskapadą. Wtedy byłby kibel. Albo byś poszła siedzieć, bo nie wiem, czy ja bym zdzierżyła.
Dzieci to jednak Obcy i Potfory, jakby ich nie kochać zawsze to trąci gównem ;) Trzym się.
hahahahahaha Święte słowa :D
:* cmok
szok to ja mam, że odwołałaś tę taksówkę:>
Jezu, cieszę się, że jesteś normalną babką i nie zaatakowałaś mnie za wścibstwo :)) darzę Cię wielką sympatią, uwielbiam czytać tego blogaska :)))) Mam siedmiolatkę i pięciolatka, o Twoich perypetiach czytam w okresie owulacji i już mi żadne głupoty do głowy nie przychodzą ;DDDD
Kaja, to dla mnie zaszczyt byc Twoją metoda antykoncepcyjną :D :D
ja pomyślałam to co Kajka- błogosławiony Matju że umazał się serkiem PRZED a kupą PO, a nie na odwrót!
na drugi raz nie zwierzaj się mężowi czym jedziesz! srał pies jego opinię w takiej sprawie :)
Męża ja troche rozumiem, mieszkamy na mega zadupiu, z forsą nie jest za różowo i taksowka to spory wydatek :/ ale czuję się rozgrzeszona, bo autobusem dojechałabym o godzinę za późno.
No, dokładnie, dobrze że serek był pierwszy :D
Prześlij komentarz