W bilansie powinny być zyski i straty. Mnie głównie straty chodzą po głowie. Na przykład tylko w tym tygodniu straciłam trzy butelki szmponu, które Mateusz wylał w róznych punktach mieszkania.
Straciłam kilka książek, płyt, sypki puder za niemałe pieniadze, którym Mateusz obsypał duży pokój. Ubrania, pocięte nożyczkami albo nieodwracalnine zaplamione lub poszarpane. Telefon, który kiedyś Mateusz wrzucił do kibla.
Piloty do tv.
Tony jedzenia, rozsypanego, wgniecionego, rozsmarowanego.
Zabawki. Wagon zniszczonych zabawek.
Rozum. Straciłam rozum, i nie wiem gdzie jest. Chyba już się nie znajdzie.
Niedobry dziś dzień. W takie dni dostrzega się każdy upierdliwy drobiazg. Bezczelne odzywki Średniej. Ataki furii Najmłodszego. Dobrze, że Najstarszej ciągle nie ma. od poniedziałku szkoła, odprowadzić, przyprowadzić, lekcje odrobić. I troje dzieci w domu.
Bezsens każdego kolejnego długiego, bezcelowego dnia. Budzę się rano i groza mnie ogarnia na myśl o ilości godzin, którym muszę stawić czoła.
Miałam się odchudzać, bo wygladam i czuję się jak ciężarna słonica, ale chrzanić to. Przyspawałam się do lodówki i zajadam płacz mielonymi kotletami. I żółtym serem. I żytnim chlebem z ogórkiem małosolnym. Nażreć się do nieprzytomności. Jakoś nic dziś nie ma sensu.
7 komentarzy:
Ekhm, nie chcę się mądrzyć, ale rozważałaś założenie blokad w szafkach? Mój mały co prawda mniej szkudny jest, ale i tak musieliśmy odciąć mu dostęp do niektórych szuflad (i pomieszczeń...). Ikea sprzedaje takie cwane haczyki do montowania wewnątrz szafki/szuflady. Z zewnątrz tego nie widać, a drzwiczki uchylają się tylko na palec - trzeba palec wcisnąć i podważyć, upierdliwe dla dorosłych ale skuteczne.
Ale u nas już były te haczyki :) Mateusz otwierał je juz jako roczne pełzające dziecko :)
On otwiera nawet superwypasione amerykańskie zaciskowe klamry :)
Poza tym ja nie mam tyle szafek, żeby tam wszystko upchać :( A bachorek się wspina na krzesła i półki jak małpa.
z jednej strony to się cieszę, że taki inteligentny ale z drugiej strony już nie mam siły.
Czyli w cyrku zrobi karierę :P mój Młodszy też się nada, bo lubi w kółko biegać :D
Faktycznie tylko cieszyć, że taki inteligentny :) Kurde, mądrzejszy ode mnie już jest - nie wiem jak on to otwiera, bo ja mam problem. Rozumiem, że rozwiązanie w postaci żłobka chociaż na część dnia też odpada? (Żłobek to błogosławieństwo, cudowny wynalazek, tak jestem paskudną matką w oczach niektórych :D) No ale dzieci szybko rosną i za chwilę to będziesz się martwić jak otworzyć drzwi do pokoju w którym się zamknął, żeby mieć spokój od mamusi :D
Kobieto zamęczasz się na własne życzenie.
Tak podczytuję bloga od czas do czasu i nędznie to widzę.
Żłobek drogo, ale za to jest cień nadziei, że od września da się go upchnąć do przedszkola na jakies dwa dni w tygodniu od 9 do 14. Się zobaczy :)
Prześlij komentarz