Zwierzyna w domu zdecydowanie poprawia humor. Gdybym nie była taka okropnie leniwa, namówiłabym Męża na kota. Wielkiego, włochatego maine coona.
Tymczasem zadowalam się moim nowym gadżetem. Dostałam, nieco przedwcześnie, prezent urodzinowy:
Dręczyłam Małżonka o jakiś podstawowy, lekki sprzęt grający od paru lat. Za każdym razem, kiedy jechaliśmy do sklepu po coś odpowiedniego, wracaliśmy z czym innym, raz nawet z żelazkiem, bo przecież kobiecie żelazko bardziej się przyda niz boombox, prawdaż? ;) W końcu się złamał, pojechaliśmy do sklepu, gdzie uprzejmie poprosiłam, żeby się powstrzymał od wyrażania opinii i sama se wybrałam co chciałam ;) Mąż milczał dyplomatycznie ;)
Teraz mogę śmiało powiedzieć, że moi sąsiedzi słuchają muzyki. Nie wiem, czy chcą, ale słuchają :P :P
35 komentarzy:
Boombox super! ja też własnie o czymś takim marze, bo wiadomo można się z tym przemieścić i mieć coś dla siebie.
Poki dziecko nie odkryje.
Uwagi męża sobie daruj - on nie rodził to nie wie co potrzebujemy.
ps. z tym kotem sobie poki co odpuść, biorąc pod uwagę, ze mały lubi się bawić kupą, to wiesz...kuweta, piasek - to nie jest dobre połączenie.
Wiem :) Poza tym mnie sie nie chce :D
I dobrze myslisz :)a jak by ci sie jeszcze kota chciało to policz twarze na tym obrazku wczesniej :)
hahahahahahahahahahahahahahaha
właśnie, w niektórych sytuacjach to tylko śmiech nas ratuje.
kot jest boski... chociaz jedyne co mnie odstrasza to siersc wszedzie. niestety nie mozemy miec siersciuchów bo mąz ma alergie... ewka nie odmawiaj dziecku zabaw kupą, to takie rozwijające ;P
hahahahahahahahaha fuuuj! :D niech się bawi swoją :D
Ostatnio jakby zmądrzał, przestal nurkowac w kiblu i na kupę mówi "pupi bleee", więc jest nadzieja, że ta szczęsliwa faza juz za nami :D
Przypomnisz mu to kiedyś, jak z laską do domu przyjdzie :)
a propos dzieci, warto przeczytac:
http://dzieci.pl/kat,1024231,title,Rodzicielski-debiut-po-czterdziestce,wid,15851463,wiadomosc.html?smgputicaid=611092
jak dla mnie to te badania coś faktycznie maja w sobie, i kto wie moze i ja sie kiedyś dolacze do mam kolo 40stki.
moze faktycznie cos w tym jest.
bo teraz najlepsze lata, gdy mamy sile, zdrowie to dajemy dzieciom, nie uczymy sie, nie idziemy na studia, nie zwiedzamy.
a potem dziecko powie: Mamo, to nie umiesz? nie moglas isc na studia? nie znasz bdb ang? nie bylas w Hiszpanii? itp itd
jak zrozumie to i tak bedzie za pozno.
a tak w ogóle to ewcia wiesz ze zabawa kupą jest normalna? i ogólnie faza analna u dzieci występuje naturalnie.
ja tam byłam na studiach i uczyłam sie PRZED dziecmi. oraz czesto jedno drugiego nie wyklucza. ale ja jestem dziwna.
z dzieciarami jezdzimy po okolicach polskich ile sie da. jak starsza podrosnie to bedziemy wiecej :D oby tylko kasa była
OK, ja też sie uczyłam i też byłam na studiach, ale teraz chcialabym pójśc na kolejne i wiem, że teraz nie mam na to kasy ani czasu - bo dzieci.
Wyjazdy też są, owszem, ale na szaloną last minute się nie załapię - bo dzieci.
Owca a ile masz lat? jeśli można spytać;]
gdy ja będę po 40 to moje dzieci będą już prawie pełnoletnie ;]
'Czterdziestka jest magicznym wiekiem, po przekroczeniu którego posiadanie dzieci zwiększa poczucie szczęścia'. hmm,no dajcież spokój.........
moja matka jest po 40[blizej 50]. ma czas na basen,kino, koleżanki, wyjazdy,książki....
może i była mniej zadowolona niż jej koleżanki. ale jej koleżanki,które miały późno dzieci teraz [kiedy ona ma luz] przechodzą ze swoimi nastolatkami okres buntu i rozpaczy.... ;]
okres buntu i rozpaczy to chyba kazda matka przechodzi z dzieckiem, niezaleznie od wieku. I wiek matki nie ma nic do rzeczy.
Ale widzisz - sama napisałaś, że mama może była mniej zadowolona... ciekawe czemu?
Ja juz widzę światełko w tunelu, juz niedługo będę mogła się uczyć, na kurs sobie pójdę jakiś, egzamin jakiś zdam :) Studia skończyłam, podyplomowe też, znam włoski, angielski, uczę sie niemieckiego i francuskiego, dalsze języki w planach, na szczęście mnie to dośc łatwo przychodzi.
Jeśli czegoś żałuję to nie tego że nie mialam dzieci później, po czterdziestce, tylko, że nie wczesniej, jak Gosia.
Jedna znakoma pisarka powiedziała mi kiedyś, że macierzyństwo to opresja. I ja się z nią zgadzam. Po czterdziestce czy przed, matka ma cięzko i juz.
Tym niemniej jestem zdania, żeby każdy robił jak mu wygodnie ;)
Nazwiedziałam się też sporo ;) W ogóle zanim się uziemiłam to prowadziłam dość intensywne i rozrywkowe życie, i bardzo się z tego cieszę ;)
Brakuje mi tylko spokoju do nauki, ale to przyjdzie za rok czy dwa, już jest znacznie lepiej niż było i zaczynam wierzyć, że cos mi sie uda.
Oprócz tych chwil, kiedy mam ochotę z rozpaczy sie powiesić, ale to mija ;)
:) jasne, tylko że czas nie stoi w miejscu, i nie bedziemy już miec po 30 lat.
To raczej kwestia akceptacji wykluczenia swoich potrzeb na kilka lat.
Nazwałabym to akceptacją sytuacji,której już nie mozna zmienić... Pewne rzeczy rozumie się gdy juz jest za późno ;)
Dokładnie - święte słowa :)
Dobrze, że można to powiedzieć i liczyć na to, że ktos zrozumie :) I nie opierdoli za takie mysli ;)
Ależ w życiu! ty i tak łagodnie to powiedziałaś, ja to bym ujeła nieco ostrzej :) Ale zgadzam sie w 100%! choć wiadomo - kurz na forum może znów się podnieść :)
Owco, a nie napisałabyś do mnie maila może? Ja to bym chciała cię blizej poznać :D
To może wypowiem się jako mama przed czterdziestką. Najmłodszy nieplanowany, kochany podobnie jak pozostała dwójka. Faktycznie więcej cieszy, ale pojęcia nie mam, czy to dlatego, że ja się zbliżam do magicznej czterdziestki, czy po prostu dlatego, że różnica wieku między chłopakami spora. Uwiązał mnie podobnie jak starsi. Szczęście rzecz względna, jak musisz zaiwaniać, żeby dzieciom zapewnić godziwe życie. Gdybym mogła coś zmienić to właśnie różnicę wieku. Miałabym dzieci wcześniej i co 2, 3 lata góra. Bo wcale nie mam pewności, czy jak Kajtek będzie wkraczał w dorosłość to będzie miał dwoje rodziców. I ta myśl mnie przygnębia. I sił tez nie mam tyle co kiedyś. A co do mądrości mam. Uczyłam się przed dziećmi, w trakcie i pewnie będę po ich odchowaniu. I uczę się też od nich. A że czegoś nie będę im umiała wytłumaczyć ... zawsze jest ojciec gugiel ;)
A kociaka to też bym chciała. Właśnie w pracy łażą nam takie maleńkie trzy i się zakochałam.
Wiecie, ja się zastanawiam po cholerę takie artykuły? Żeby kobiety jeszcze później rodziły? Każdy ma tak jak sobie pościelił i dorabianie do tego teorii o szczęściu nic nie da. Biologia jest nieubłagana i dzieci naprawdę lepiej mieć wcześniej niż później.
Ale znalazłam plus późnego macierzyństwa. jest się za starym na sprawowanie opieki nad wnukami ;)
ahahahaha, tak to ostatnie to zdecydowany plus :D
Artykuł nie jest zbyt mądry. Jest to dyskusja typu lepsza margaryna, czy masło ? Wolisz pasa, czy kota ? Dziennikarze piszą takie bzdury dla samego pisania chyba.
Czy nikt nie bierze pod uwagę faktu, iż to że kobieta ma dziecko ok. czterdziestki nie zawsze wynika z jej wygody, egoizmu ? Czasami są po prostu chore, albo ich partnerzy, albo nie spotykają wcześniej „tego jedynego” ???!!!!!!
Pragnę zabrać głos jako mama przed czterdziestką. Jestem bardzo szczęśliwa, mam siłę fizyczną i psychiczną, a dziecko śpi całą noc. Można być szczęśliwym w każdym wieku. Każdy wiek jest dobry na chciane i świadome macierzyństwo. Wiadomo, że gdybym tylko mogła, to miałabym dziecko/dzieci tuż po studiach. Wcześniej (ok. 24 r. ż po studiach) nie spotkałam mężczyzny mojego życia, a ojcem nie może być tzw. Bylekto. Następnie kiedy już go spotkałam po kilku latach, miałam poważny wypadek komunikacyjny, skomplikowana operacja kręgosłupa. Usłyszałam od lekarza, że przez następne dwa lata nie mogę myśleć o dziecku. Kiedy owe dwa lata minęły, to nie udawało mi się być w ciązy. Było mi bardzo przykro patrzeć się na natchnione i szczęśliwe kobiety w ciązy. W koncu okazało się, że jestem chora i mogę być w ciąży, ewentualnie z invirtro. Kiedy się już pogodziłam z tym faktem okazało się, że jestem w ciąży ! Jestem bardzo szczęśliwą starszą mamą. Mam skończone trzy fakultety, znam włoski, francuski, angielski, hiszpański. Zamierzam nauczyc się chińskiego kiedy dziecko podrośnie. Nie mam problemów finansowych. Nie mam kredytu do spłacenia. Jestem na rocznym urlopie macierzyńskim. No i zwiedziłam pół świata. Drugie pół poczeka kiedy mały trochę podrośnie.
I co ? Czy w czymś jestem gorsza od dwudziestoletniej mamy ? Szczęśliwe macierzyństwo wieku nie zna. I tyle.
No właśnie o to mi chodzi, każdy robi jak mu pasuje albo jak mu się życie ułoży a wartościowanie tego "wtedy lepiej a wtedy bez sensu" jest na starcie chybione :)
egzaktmą ;)
Jestem bardziej pasia, niż kocia. Jak dziecko podrosnie i bedziemy mieli duze mieszkanie, to chciałabym miec i psa i kota, Nylona i Bilona ;)
najlepiej dom :)
I całe stado zwierzyny się w nim zmieści :D
I też tak myślę, że dziecko w późniejszym wieku to dobra sprawa.
Prześlij komentarz