Maleńczuk bardzo jesienny.
Zu ma nową fryzurę:
Szkoła działa na pełnych obrotach. Codziennie praca domowa. Młoda usiłuje robić uniki, więc muszę wszystko sprawdzać. Przecież o wiele fajniej bawić się klockami Lego niż odrabiać lekcje.
Pomalutku wpełza jesienne przesilenie. Zmęczenie większe niż normalnie, mrówcza krzątanina, mały, domowy kieracik. Gdybym nie miała obowiązków, prawdopodobnie nie wstawałabym rano z łóżka. Bo w sumie po co. Leżeć sobie i patrzeć bezrefleksyjnie w ścianę, niczym się nie smucić ani nie cieszyć, na nic nie czekać, niczego nie potrzebować, ani nie szukać. To, oczywiście iluzja. Każdemu, kto sądzi, że jego istnienie jest innym obojętne, poleciłabym nie płacić rachunków przez kilka miesięcy.
Tymczasem mogłabym wystąpić w filmie na Animal Planet. Jedzenie, spanie, wydalanie, młodymi się zajmowanie.
Hopefully.
Potrzebuję czegoś, co nada sens mojemu życiu. Już nawet wiem, co to jest. Leży u Męża w szafce i czeka na swoją chwilę:
Nie mogę się doczekać zarwanych nocy i niezdrowego podniecenia każdym kolejnym questem ;) Diablo forever loff loff.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz