niedziela, 1 września 2013

Kino domowe

Właśnie skończyłam oglądać TEN miniserial. Poruszający, schematyczny, feministyczny do bólu (co, o dziwo, wcale mi nie przeszkadzało) oraz wizualnie doskonały.



Brawo dla tych państwa za przepiękne sportretowanie śmierdzących i syfiastych zaułków dawnego Londynu. Bez grama ściemy.
A Gillian Anderson jako zużyta burdelmama jest nieziemska.

Zasadniczo jest to opowieść o tym, jak kobiety z łatwością potrafią udawać orgazmy, a mężczyźni, z jeszcze większą łatwością, potrafią udawać całe związki. Samo życie, powiadam wam.

Fabuła w dużym skrócie i uproszczeniu:
Jest piękna i młoda prostytutka, którą interesuje się Bogaty Idiota. Bogaty Idiota sam nie wie o co mu w życiu chodzi i do tego ma żonę niezdrową psychicznie. Zafascynowany Młodą Prostytutką, wykupuje ją na własność, przywiązuje do siebie, uwodzi, a następnie, kiedy dziewczyna duszą i ciałem już należy do niego, w najlepszym męskim stylu wypłaca jej kopa i wymiata ze swojego doskonałego życia. W międzyczasie jeszcze wydarza się sporo pokręconych rzeczy.

Podane w formie klasycznego łzawego dramatu, byloby to niestrawne, ale tutaj jest podszyte feminizmem i apologią Kobiecej Mocy, więc oglądało się bardzo budująco. Nie mogłam się oderwać.

Serial powstał na podstawie książki, którą w najbliższych dniach zamierzam przeczytać. Mam nadzieję, że okaże się jeszcze lepsza od filmu.

Brak komentarzy: