czwartek, 24 października 2013

Przestrzeń odzyskana

Kolejna drobna radość - dwóch miłych panów właśnie zabrało ode mnie kojec i krzesełko do karmienia, posłużą kolejnemu młodocianemu. Czemu mnie to tak cieszy? Bo zrobiło się pięknie i luźno. Nagle duży pokój zrobił się baaardzo duży. Przestrzeń, zawłaszczona przez okołodzieciowe duperele, powoli wraca do stanu normalnego.
Co tydzień, kiedy potomstwa nie ma w domu, rzucam się na dzieciopokój i wywalam średnio 4-5 60litrowych worków na śmieci, wypełnionych dziełami sztuki z kartonu, połamanymi zabawkami, rysunkami, wycinankami oraz okruchami ciastoliny i setką innych odpadów.
Jedną z rzeczy, które przyprawiają mnie o śmierć mózgu, jest właśnie to zawłaszczanie przestrzeni przez dzieci i ich gadżety. Mimochodem, po cichutku, tu klocuszek, tam samochodzik, tu laleczka tam książeczka i nagle nie ma w domu ani jednego kąta wolnego od zabawkowego chłamu. Siadasz i w tyłek kłuje cię BenTen, w sedesie pływają Bakugany, podłoga równomiernie posypana jest mieszanką połamanych kredek i klocków, a w łóżku wita cię czułe "koooocham cię!" Szczeniaczka Uczniaczka. Ratunku.


12 komentarzy:

MF pisze...

No tak, nie ma to jak przestrzeń :) Choć pozbycie sie krzesełka i kojca to krok milowy, juz się wie, że u nas nie bedą potrzebne :)Hip Hip Hura durex!

Cuilwen pisze...

hahahahahahahahaha :D

Kajka pisze...

Mam tak samo! Nie mam pojęcia dlaczego przy dwóch dużych pokojach dziecięcych aż tyle zabawek co tydzień wnoszę do góry. I te klocki lego po całym domu. I te wołania "gdzie mój spidermannnnnnn?". Wrrrr. Ale nic mnie bardziej nie wpienia niż zabawki w łazience. Dostaję wkkkk....

A durex dobra rzecz, przyznaję ;)

Małgorzatka pisze...

nic nie powiem na ten temat:P

Unknown pisze...

Umarałam, bakugany w toalecie ci się zalęgły ;))))) na razie nie wiem co to bakugan, ale moja przestrzen też powoli zapełniana jest okołodzieciowymi rzeczami. Tą przestrzen, którą udało mi się odzyskać po wywaleniu moich rzeczy, teraz zajmują dzieciowe ;) taki lajf. ps. Ewa, byłam dzisiaj w galerii, już chciałam kupić różne miłe rzeczy do domu, tzw. durnostojki (sowa z homeandyou) i w głowie słyszalam Twoj głos "nie kupuj, a pieniadze wsadz do skarbonki". Tym sposobem zaoszczedziłam dzisiaj 120 zł ;))))) chyba powinnam sie tymi oszczednosciami z Tobą dzielić ;)))

Natalijka pisze...

ja jako posiadaczka dziecka z tego samego dnia co Mati, też właśnie pozbyłam się krzesełka do karmienia o które cholera zawadzałam za każdym cholernym razem gdy przechodziłam obok! i już nigdy nigdy nie będzie potrzebne!!!

Cuilwen pisze...

Patrycja, podziwiłam Twoją silną wolę!!! Tak trzymaj :D Kibicuję, machając pomponami :D

Cuilwen pisze...

Natalijka, prawda, że to wspaniałe uczucie, wiedzieć że już zrobiłysmy swoje i więcej nie trzeba będzie przez to przechodzić? :D

MF pisze...

Co to znaczy "zrobić swoje"? to jest jakiś limit o którym nie wiem?:)

Cuilwen pisze...

To znaczy wyprodukować tyle potmostwa ile się chciało, albo może raczej wiedzieć, że więcej już sie nie chce :)
Nie ma tu podtekstu, ukrytych złośliwości, zaszyfrowanej pogardy oraz innych podejrzanych czynników. Dla jednych jedno to bedzie dośc, dla innych sześcioro. Obie opcje są ok.

Mama Misi i Lucusia pisze...

Tak, nie dalej jak dzisiaj rano darłam się, że jak jeszcze raz zobacze plastelinę na blacie w kuchni...to juz nie pamiętam jakie ciskałam groźby. Stół w jadalni w połowie zajęty przez piętrzące się książki, zeszyty, kleje, gumki, kredki, kolorowe papiery, prace. Lodówka obwieszona pracami, pianino zajęte lego i innymi, mój stół z laptopem różnie, obecnie lezy na nim gargamel z jajka niespodzianki, szachy, naklejki, przypinki, bransoletka przyjaciółki mojego syna. Nie ma koca, którym kocham się otulać w nocy jak czytam, bo się o niego pokłócili w piątek, a w ramach godzenia się skutecznie wytarli nim podłogę. Teraz koc się suszy po praniu.łazienki,kibel na dole, przedpokój, garaż, wszędzie mieszka mój syn.

Cuilwen pisze...

Rozumiem, że są wieksze problemy, ale to jest takie... przygnębiające.