Odbieram ze szkoły troje drugoklasistów.
Na dzień dobry, Ł., kolega Zuzi, podbiega do mnie, klepie mnie po brzuchu i pyta "co ciocia? jesteś w ciąży?" ;)
To tyle na temat odchudzania, z którego byłam taka dumna ;) Może czas się poddać, olać grejpfruty i chrupkie pieczywo z chudym serkiem i zatonąć w morzu Nutelli.
Prowadzę Ł. do jego osiedla i rozmawiamy.
Ł: Bo wiesz ciocia, to są ci, no, atleci. Wiesz co to są atleci? No wiesz, to ci co podnoszą te, no... jak to się nazywa... STRINGI!
To już wiecie, po czym poznać atletę :)
5 komentarzy:
Można oszaleć z tymi dziećmi...ja to już mam do nich taką awersję, że szok! No i w związku z tym prośba o poradę, jak się wymigać od 1wszych urodzin chrześniaka? Dodam tylko BARDZO ŁAGODNIE, że nie dam rady wytrzymać z rocznym dzieckiem w pokoju nawet minuty.
Dodam, że na chrzestną się nie pchałam, wręcz przeciwnie, ale praktycznie zostałam zmuszona psychicznie przez rodzinę.
Najlepiej zasymulować zaraźliwą chorobę, typu jelitówka, nikt nie narazi rocznego dziecka na kontakt z jelitówką, nie? ;)
Jakie to szczęście, że moja siostra nie chce mieć dzieci :D
Zawsze wolałam unikać wymówek typu choroba, bo mi matka kiedyś wmówiła na dobre, że wywołam..;/ ale faktycznie chyba sie nad tym zastanowie, bo nie zdzierżę kolejnego dzieciaka, nawet nie mojego, ale w moim otoczeniu. To mi wystarczy.
Prześlij komentarz